Rząd Kosowa zarządził w poniedziałek wieczorem rozlokowanie specjalnych jednostek policji na granicy z Serbią w celu wyegzekwowania całkowitego zakaz importu z Serbii, wprowadzonego w zeszłym tygodniu - poinformowały władze w Prisztinie. Sekretarz stanu w serbskim ministerstwie ds. Kosowa Oliver Ivanović ocenił sytuację jako "ekstremalnie napiętą", a postępowanie władz w Prisztinie nazwał "niewytłumaczalnym i pochopnym".
Kosowska policja przejęła kontrolę nad jednym z przejść granicznych, ale droga do drugiego została zablokowana przez mieszkających w północnym Kosowie Serbów, którzy nie uznają państwowości Kosowa i za swoją stolicę uważają Belgrad.
Na północy Kosowa, gdzie żyje ok. 60 tys. Serbów, zadania policyjne i celne wypełnia misja prawna i policyjna Unii Europejskiej - Eulex. Od ogłoszenia niepodległości przez Kosowo w 2008 roku władze w Prisztinie nie kontrolowały tych przejść granicznych.
"Niezbędne" działanie
Kosowska wicepremier i minister handlu Mimoza Kusari-Lila oświadczyła, że rozlokowanie sił policyjnych na granicy "było niezbędne". Z kolei szef MSW Bajram Rexhepi powiedział dziennikarzom, że władze w Prisztinie miały informacje, według których "towary z Serbii w dalszym ciągu napływały do Kosowa" przez dwa przejścia graniczne.
W zeszłym tygodniu Kosowo wprowadziło w ramach retorsji całkowity zakaz importu z Serbii. Decyzja ta to fiasko rozmów w kwestii "dojścia do porozumienia o uznaniu pieczęci kosowskiego urzędu celnego i swobodnego obrotu towarami" z Serbią w ramach dialogu prowadzonego pod auspicjami UE między Prisztiną i Belgradem.
Blokada produktów z Kosowa
Serbia blokuje import na swoje terytorium towarów z kosowskimi pieczęciami celnymi, noszącymi napis: "Wyprodukowano w Kosowie", gdyż Belgrad nie uznaje niepodległości swej dawnej prowincji, która ogłosiła ją jednostronnie w lutym 2008 roku. Władze serbskie nie zgadzają się także na tranzyt przez swoje terytorium kosowskich towarów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24