Mike i Carol Bruno robili wszystko, by uniknąć zakażenia koronawirusem. Zrezygnowali z organizowania tradycyjnych przyjęć dla rodziny, kontaktując się z najbliższymi przez telefon lub internet. Małżeństwem byli przez 59 lat. Zmarli na COVID-19 w odstępie 10 dni. Według ich syna Josepha, cytowanego przez CNN, życie odebrało im jedno strzyżenie włosów w domu.
Carol Bruno w czasie pandemii prawie w ogóle nie wychodziła z domu. Pod koniec listopada wybrała się jednak do mieszkania syna razem z córką, która miała go ostrzyc. Siostra Josepha pracuje w salonie fryzjerskim. Przed wizytą wykonała test na COVID-19, który okazał się negatywny, poddała się też kwarantannie trwającej trzy-cztery dni. Rodzina uznała więc, że może z nią bezpiecznie przebywać.
Podczas wizyty, która trwała około 40 minut, wszyscy nosili maski i unikali uścisków, a Carol siedziała przy oknie, które było otwarte - jako dodatkowe zabezpieczenie.
"Ten wirus jest bezlitosny i atakuje w naprawdę okrutny sposób"
Dzień po spotkaniu u siostry Josepha zaczęły pojawiać się objawy COVID-19. Wkrótce potem matka i syn także zaczęli źle się czuć. Carol została przyjęta do szpitala w Święto Dziękczynienia (26 listopada), ale wypisano ją w tym samym tygodniu, gdy jej stan się poprawił. Dwa dni później wróciła do szpitala, gdzie została podłączona do respiratora.
Mike Bruno, który nie towarzyszył żonie i córce podczas wizyty u Josepha, także zaczął odczuwać objawy i został przyjęty do szpitala dwa tygodnie po Święcie Dziękczynienia. Dzień po tym, jak jej mąż został podłączony do respiratora, Carol zmarła. Dwa dni przed Bożym Narodzeniem zmarł Mike.
- Myślę, że to, co daje nam spokój, to świadomość, że tata nie wiedział, że mama zmarła - powiedział Jospeh Bruno w rozmowie z ABC7. - Gdybym się poświęcił i nie spędził 30-40 minut z mamą, nadal by tu byli – stwierdził mężczyzna.
Mężczyzna w rozmowie z CNN wyraził nadzieję, że historia jego rodziny będzie ostrzeżeniem dla innych, przed tym jak szybko potrafi rozprzestrzenić się wirus. - Ten wirus jest naprawdę bezlitosny i atakuje w naprawdę okrutny sposób – powiedział
Koronawirus w Stanach Zjednoczonych
Mike i Carol Bruno są jednymi z ponad 347 tysięcy ofiar śmiertelnych w Stanach Zjednoczonych. Od początku pandemii obecność patogenu potwierdzono u blisko 20 milionów osób. Stany Zjednoczone zarówno pod względem zakażeń, jak i zgonów wywołanych COVID-19, są najbardziej dotkniętym pandemią państwem świata.
Uniwersytet Johnsa Hopkinsa (UJH) w Baltimore poinformował we wtorek wieczorem, że w ciągu ostatniej doby przybyło blisko 170 tysięcy nowych zakażeń. Zmarło kolejne 1718 osób chorujących na COVID-19.
Jak ostrzegają amerykańscy eksperci w związku z najwyższą w historii liczbą hospitalizacji, brakiem pielęgniarek oraz niezbędnej aparatury, w tym - respiratorów, niektóre szpitale mogą być zmuszone do ograniczeń w przyjmowaniu pacjentów.
Źródło: CNN,PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock