Koniec polskich misji ONZ

Minister Klich w Libanie
Minister Klich w Libanie
TVN24
Minister Klich w LibanieTVN24

Wraz z końcem 31. zmiany polskiego kontyngentu wojskowego w Libanie, skończy się udział naszych żołnierzy w oenzetowskiej misji UNIFIL. Oficjalnie potwierdził to w czwartek szef MON Bogdan Klich podczas wizyty w Libanie. 31. zmiana skończy służbę w październiku br.

Minister przypomniał, że podstawą decyzji o zakończeniu misji była przyjęta w styczniu przez rząd strategia, przyznająca priorytet operacjom NATO i UE. Drugim powodem były oszczędności.

- Polska coraz intensywniej uczestniczy w misjach Sojuszu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej. W związku z tym wracamy z misji ONZ. Staram się nie używać słowa "wycofujemy", ale "zamykamy" naszą obecność w misjach ONZ - wskazał szef MON. Jak dodał, "dla bezpieczeństwa naszego kraju nie odgrywają one takiej roli jak niegdyś".

Misje ONZ-owskie, przez wiele, wiele lat były oknem na świat, sprawiły, że nasi oficerowie tam właśnie uczyli się międzynarodowego podejścia do wojaczki. Bogdan Klich, minister obrony narodowej

Jakie oszczędności?

Minister potwierdził, że właśnie z tych względów wycofujemy się jesienią także z misji ONZ w Czadzie oraz na Wzgórzach Golan.

Pytany o bilans naszej obecności w Libanie, Klich ocenił: - Misja w tym kraju dała mnóstwo dobrego doświadczenia, szanse dla wielu naszych żołnierzy, by poprawiać swój kunszt, być coraz lepszymi w zawodzie żołnierskim.

Jednak finanse okazały się ważniejsze. Chociaż część wojskowych ekspertów ocenia, że oszczędności z tytułu wycofania naszych żołnierzy w misjach ONZ są pozorne, bo organizacja ta zwraca ok. 60 proc. kosztów misji. Minister pytany o oszczędności podał przykład: - Kończąc misję w Czadzie, zaoszczędzimy prawie dokładnie tyle, ile potrzeba, by sfinansować dodatkowych 400 żołnierzy do Afganistanu, czyli prawie 35 mln zł.

Ile da wycofanie się z Libanu? - Trzeba będzie to dokładnie policzyć - powiedział szef MON

Dom Wypoczynkowy w Libanie

Przez długi czas o wyjazdach na misję UNIFIL mówiono w polskiej armii "WDW Liban - Wojskowy Dom Wypoczynkowy". Warunki w porównaniu z tymi, jakie czekały na żołnierzy w Iraku czy Afganistanie były i są tu "sprzyjające". Jak wszędzie, także i tu żołnierze "oswajają" rzeczywistość. W bazie Nakura polskie kontenery stoją przy "ulicach" - Wspólnej i Alternatywy. Jest też budynek zwany "Hiltonem", a na ławeczce przed nim widnieją napisy "ławka dla emerytów" oraz "ławka dla inwalidów".

Między budynkami rosną kaktusy, agawy i palmy; za ogrodzeniem - rozciąga się kamienista plaża. Ale, jak z żalem w głosie mówi jeden z żołnierzy, żeby wykąpać się w morzu, trzeba przejechać ok. 20 kilometrów. - Bez przesady, nie ma co narzekać - mówi z uśmiechem inny. - Mogliśmy trafić gorzej.

PKW w Libanie rozpoczął wykonywanie zadań w 1992 r. Obecnie jest tam ok. 500 polskich żołnierzy i pracowników wojska. Zajmują się m.in. transportem towarów, obsługą i naprawą sprzętu technicznego i patrolowaniem obszaru odpowiedzialności.

Źródło: PAP, TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24