Rosja przekazała Stanom Zjednoczonym pisemną odpowiedź na amerykańskie propozycje dotyczące tak zwanych gwarancji bezpieczeństwa, których realizacji od Zachodu domaga się Moskwa - poinformowali w poniedziałek przedstawiciele Departamentu Stanu USA. Treść rosyjskiej reakcji nie została upubliczniona, MSZ Rosji utrzymuje jednak, że to, co otrzymali Amerykanie, nie było "odpowiedzią".
- Możemy potwierdzić, że otrzymaliśmy pisemną odpowiedź od Rosji. Publiczne negocjowanie byłoby nieproduktywne, więc zostawimy to w gestii Rosji, jeśli chce przedyskutować daną przez nią odpowiedź - powiedział amerykański dyplomata cytowany przez dziennik "Washington Post". Podobną wiadomość urzędnicy Departamentu Stanu USA przekazali też innym mediom.
Rosja domaga się gwarancji bezpieczeństwa
Przesłany dokument jest reakcją na formalną odpowiedź USA odnoszącą się do opublikowanych przez Rosję w grudniu propozycji tzw. gwarancji bezpieczeństwa, z których głównymi były gwarancje nierozszerzania NATO o nowych członków na wschodzie oraz wycofanie sił sojuszu z krajów na wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Mówiąc o przesłanej Moskwie ripoście, sekretarz stanu USA Antony Blinken zasugerował, że USA odrzuciły główne postulaty Kremla, lecz zawarły w niej własne propozycje zwiększenia bezpieczeństwa. Chodzi m.in. o zwiększenie transparentności ćwiczeń wojskowych i rozmieszczonych sił, a także propozycje dotyczące obopólnych ograniczeń rozmieszczania rakiet w Europie oraz broni jądrowej. Blinken zastrzegł, że dokument był szczegółowo konsultowany z sojusznikami i ma ich pełne poparcie.
MSZ w Moskwie: to nie była odpowiedź
Tymczasem rosyjskie MSZ twierdzi, że to, co otrzymali Amerykanie, nie jest "odpowiedzią" na propozycje USA dotyczącą "gwarancji bezpieczeństwa". Jak stwierdził we wtorek zastępca ministra spraw zagranicznych Aleksandr Gruszko, Rosja wciąż przygotowuje "zbiorczą" odpowiedź. W rozmowie z agencją RIA Nowosti Gruszko potwierdził, że "szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow wysłał wiadomość do zachodnich kolegów, w szczególności do sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena, ale dotyczyła ona zrozumienia zasady niepodzielności bezpieczeństwa, więc nie jest to odpowiedź jako taka".
Wcześniej rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow negatywnie odniósł się do listu USA, twierdząc, że Waszyngton nie zademonstrował "gotowości do wzięcia pod uwagę naszych obaw".
"Świat będzie wiedział, dlaczego i kto jest za to odpowiedzialny"
W poniedziałek podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ ambasador USA Linda Thomas-Greenfield ujawniła, że według informacji wywiadowczych Rosja w dalszym ciągu gromadzi wojsko wokół Ukrainy i jeszcze w lutym rozlokuje 30 tysięcy żołnierzy na Białorusi, obok ponad 100 tysięcy rozmieszczonych już w Rosji i na Krymie.
Dodała, że towarzyszą temu agresywne żądania Rosji, rozprzestrzenianie dezinformacji i propaganda przedstawiająca Ukrainę i Zachód jako agresora. - Jeśli Rosja ponownie napadnie Ukrainę, nikt z nas nie będzie mógł powiedzieć, że tego nie przewidział. A konsekwencje będą przerażające - powiedziała Thomas-Greenfield. Dodała, że jeśli Rosja nie skorzysta z dyplomatycznego sposobu rozwiązania sporu, "świat będzie wiedział, dlaczego i kto jest za to odpowiedzialny".
Źródło: PAP, RIA Nowosti
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru