Komisja Europejska zdecydowała w środę o uruchomieniu wobec Polski artykułu 7. traktatu o Unii Europejskiej - poinformował jej wiceprzewodniczący Frans Timmermans. Jednocześnie Komisja wydała czwartą rekomendację w zakresie praworządności i dała polskim władzom trzy miesiące na wprowadzenie zaleceń. Gdyby zostały one wdrożone, Komisja "jest gotowa ponownie rozważyć swoją propozycję".
Komisja Europejska zdecydowała się na taki krok po raz pierwszy w historii. Otworzyła tym samym drogę, na końcu której może nawet dojść do głosowania o odebraniu Polsce prawa do decydowania o sprawach dotyczących całej Wspólnoty.
Komisja analizowała ustawy o Sądzie Najwyższym oraz Krajowej Radzie Sądownictwa. Na spotkaniu unijni komisarze podjęli decyzję o aktywowaniu wobec Polski art. 7 ust. 1 unijnego traktatu.
Trzy środki
Poinformował o niej na konferencji prasowej wiceprzewodniczący Komisji Frans Timmermans.
Jak powiedział, Komisja przyjęła wobec Polski trzy środki, które są ze sobą powiązane.
- Komisja wydała dzisiaj czwartą rekomendację w zakresie praworządności, która jasno wyznacza listę kroków, jakie polskie władze mogą dalej podjąć, aby naprawić obecną sytuację w najbliższych trzech miesiącach - mówił Timmermans.
Jednocześnie Komisja zdecydowała się uruchomić wobec Polski artykuł 7. - Przedstawimy propozycję do decyzji Rady (UE - red.) o określeniu i występowaniu znaczącego ryzyka naruszenia praworządności w Polsce - tłumaczył.
Jak dodał, "gdyby polskie władze wdrożyły rekomendowane działania w ciągu najbliższych trzech miesięcy, Komisja jest gotowa, w porozumieniu z Parlamentem Europejskim i Radą, ponownie rozważyć swoja propozycję".
Timmermans podkreślał, że "nie jest to opcja atomowa". - Jest to próba ustalenia dialogu w celu rozwiązania tej sytuacji - zaznaczył.
- Prosimy teraz Radę i Parlament Europejski o to, co Komisja robiła przez ostatnie dwa lata: o przeanalizowanie sytuacji i zadecydowanie, czy w opinii tych dwóch instytucji istnieje wyraźne ryzyko poważnego zagrożenia dla praworządności - mówił.
W kolejnym kroku Komisja postanowiła wnieść przeciwko Polsce sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z ustawą o ustroju sądów powszechnych.
W sprawie skierowanej do Trybunału, Komisja Europejska zwróci uwagę, że nadanie ministrowi sprawiedliwości swobody uznania przy podejmowaniu decyzji dotyczących przedłużania kadencji sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, podważy niezależność polskich sądów.
"Polska nie zostawiła nam wyboru"
Timmermans zaznaczał na konferencji prasowej, że Komisja Europejska "robi to z ciężkim sercem". - Ale tak naprawdę Polska nie zostawiła wyboru - powiedział. - Niestety nasze obawy wobec Polski pogłębiły się - mówił wiceszef Komisji Europejskiej.
Timmermans ocenił, że w Polsce przyjęto ustawy dotyczące sądownictwa, które "poważnie zagrażają" niezależności wymiaru sprawiedliwości. - Dotyka to całej struktury wymiaru sprawiedliwości: Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, KRS, prokuratury i krajowej szkoły sądownictwa - zaznaczył.
Jak mówił, władza wykonawcza i ustawodawcza mają możliwość ingerowania w funkcjonowanie tych instytucji. - Niezależność wymiaru sprawiedliwości staje pod znakiem zapytania - ocenił.
"Robimy to dla Polski"
Timmermans był pytany na konferencji prasowej, czy nie obawia się, że decyzja Komisji wzmocni nastroje antyunijne w Polsce i czy nie skorzystają na tej decyzji kraje trzecie, które nie chcą, by Polska miała silną pozycję w Unii.
- Robimy to dla Polski, dla polskich obywateli. Każdy obywatel każdego kraju w Unii Europejskiej ma prawo do niezależnego sądownictwa – zaznaczył wiceprzewodniczący KE. Podkreślił, że nie jest naiwny i że "niektórzy będą próbowali sprzedać decyzję Komisji Europejskiej jako atak na naród polski, na polskich obywateli".
- Byliśmy świadkami takich manipulacji wcześniej. Jednak jako strażniczka traktatów Komisja Europejska ma obowiązek podjęcia działań, jeśli ustalimy, że praworządność jest zagrożona. To nasz obowiązek – powiedział Timmermans.
Jak dodał, Komisja jest gotowa do dialogu z polskim rządem. - Jednak do chwili obecnej sygnały poprzedniej i obecnej ekipy są takie same. Są przekonani, że muszą zrealizować te zmiany, by zreformować system sądownictwa – zaznaczył Timmermans. Ale – jak mówił – jeśli podejmuje się decyzję o reformie, to trzeba stosować się do konstytucji i przestrzegać prawa UE.
Timmermans zaznaczył, że na Polsce spoczywa "wielka odpowiedzialność, aby zjednoczona Europa odniosła sukces".
- Polska dla mnie jest członkiem Unii Europejskiej, bez którego Unia nie może istnieć - przekonywał wiceprzewodniczący. Podkreślił, że przez ostatnie dwa lata Komisja Europejska "próbowała wszystkiego, aby zaangażować się w dialog".
Czym jest artykuł siódmy?
Artykuł 7. traktatu o Unii Europejskiej daje Unii możliwość dyscyplinowania i karania państw, które naruszają unijne wartości. Sama procedura składa się z kilku etapów.
Pierwszym jest uznanie, że w jednym z państw istnieje ryzyko naruszeń (7.1.). Następnie, w drugim kroku wszystkie rządy stwierdzają, że naruszenie jest stałe, poważne (7.2.) i jeśli tak się stanie, można przejść do trzeciego etapu. Tym jest głosowanie nad sankcjami (7.3.).
Komisja Europejska sięgnęła w środę w przypadku Polski po pierwszą możliwość, czyli Art. 7.1.
Ten ustęp artykułu 7. przewiduje, że sprawa z Komisji Europejskiej trafia do Rady Unii Europejskiej, czyli na spotkanie ministrów wszystkich państw Unii. Rada UE może stwierdzić ryzyko naruszenia unijnych wartości.
Żeby tak się stało, będzie do tego wymagana większości 4/5 państw, czyli 22 krajów Wspólnoty i zgody Parlamentu Europejskiego. Polska w takim głosowaniu nie bierze udziału.
Przed głosowaniem ministrowie mogą wysłuchać argumentów polskiego ministra i skierować do kraju pytania dotyczące praworządności. Możliwe jest też, że Rada UE skieruje do kraju zalecenia, które pozwoliłyby uniknąć zagrożenia dla rządów prawa, podobnie jak robiła to wcześniej Komisja Europejska. Przesłanie zaleceń także wymagałoby zgody przynajmniej 22 krajów.
W praktyce oznaczałoby to dyskusję i głosowanie na Radzie ds. Ogólnych, w której biorą udział ministrowie ds. europejskich. Polskę reprezentuje tam Konrad Szymański.
W Radzie UE rotacyjnie przewodniczą państwa Unii. Od 1 stycznia przewodnictwo przejmuje Bułgaria i to bułgarski minister musiałby zdecydować, jak szybko Rada zajmie się sprawą, czy już na spotkaniu styczniowym, czy dopiero za kilka miesięcy.
Na tym etapie nie ma jeszcze mowy o sankcjach. To dopiero ostrzeżenie, ale jeśli nie przyniesie ono rezultatu - jeżeli państwo nie wykona (ewentualnych) zaleceń i sytuacja się nie poprawi - może to prowadzić do przejścia do ustępu 2. artykułu 7., a potem nawet do ustępu 3.
Autor: Maciej Sokołowski,kb,mnd//kg / Źródło: TVN24/PAP