Masowe protesty, setki poszkodowanych. "Nie komentujemy wewnętrznej sytuacji w Rumunii"


Rzecznik Komisji Europejskiej Christian Spahr został na poniedziałkowej konferencji prasowej poproszony o skomentowanie protestów antyrządowych w Rumunii i pobicia jednego z austriackich dziennikarzy przez policję podczas demonstracji w Bukareszcie. Nie chciał odnieść się do wewnętrznej sytuacji w tym kraju, podkreślił jednak, że "ważne jest, aby dziennikarze wykonywali swoje obowiązki bez przeszkód".

- Nie komentujemy wewnętrznej sytuacji w Rumunii - podkreślił Spahr. - Jeśli chodzi o sprawę operatora kamery, ważne jest, aby dziennikarze wykonywali swoje obowiązki bez przeszkód - dodał. Jak podaje AP, austriacki publiczny nadawca ORF poinformował w sobotę, że operator kamery stacji, który relacjonował protest, został pobity przez służby policyjne, a prezenter telewizyjny, który był przy nim, został przygwożdżony do ściany.

Emigranci protestują w ojczyźnie

Według agencji Reutera w piątkowych protestach w stolicy Rumunii wzięło udział 100 tysięcy osób. Protestujący wzywali do dymisji rządu i zwołania przedterminowych wyborów. Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozproszyć protestujących. Według policji w tłumie byli "prowokatorzy". Niektórzy uczestnicy akcji rzucali w stronę policji kamienie, butelki i bomby dymne. Grupa protestujących próbowała przerwać kordon policyjny, stojący przed rządowym budynkiem. Wielotysięczne demonstracje odbyły się też w innych miastach Rumunii. W sobotę rumuńskie służby medyczne podały, że 440 osób, w tym kilkudziesięciu policjantów, zostało poszkodowanych w wyniku piątkowych demonstracji w Bukareszcie.

Prezydent Rumunii Klaus Iohannis, krytyk lewicowego rządu, potępił "brutalną interwencję policyjnych oddziałów prewencyjnych". Uczestnicy demonstracji trzymali w rękach m.in. flagi Rumunii i Unii Europejskiej. Słychać było hasła: "Sprawiedliwość, nie korupcja!", "Partia złodziei". Przed budynkiem rządu tłum skandował: "Czerwona plaga".

Zmuszeni opuścić kraj

Jak podaje Politico, powołując się na czerwcowy raport Banku Światowego, za granicą kraju, którego obywatelami jest 19,6 mln osób, mieszka i pracuje od 3 do 5 mln Rumunów. Większość z nich, około 2,6 mln, jest w wieku produkcyjnym, co stanowi około 20 procent zasobów siły roboczej Rumunii. Emigranci zaznaczają, że opuścili kraj ze względu na korupcję, niskie wynagrodzenie i brak perspektyw. Większość mieszkających za granicą Rumunów nie popiera rządzącej Partii Socjaldemokratycznej (PSD). Od czasu zwycięstwa PSD w wyborach w 2016 roku Rumuni regularnie organizują protesty, podczas których wypowiadają się przeciwko wprowadzeniu przez rząd nowych przepisów, które zdaniem krytyków osłabią walkę z korupcją. Setki tysięcy Rumunów podpisały petycję, w której domagają się wprowadzenia przepisów, które zabraniałyby sprawowania urzędu osobom oskarżonym o korupcję i inne przestępstwa.

Autor: momo//kg / Źródło: PAP