Syryjscy rebelianci sugerują, że izraelskie wojsko przeprowadziło kolejny skryty nalot na Syrię. To Izraelczycy mają stać za serią silnych eksplozji w pobliżu portu Latakia w miniony piątek. Celem miały być nowe rosyjskie rakiety Jachont, które miały bronić Syrię przed interwencją z morza.
W ubiegłym tygodniu syryjskie władze jedynie odnotowały fakt zaistnienia serii wybuchów, nie podając żadnych konkretnych informacji. Teraz syryjscy rebelianci twierdzą, że zdobyli przy pomocy swojej siatki wywiadowczej nowe informacje.
Atak zza granicy
Przedstawiciel opozycyjnej Wolnej Armii Syryjskiej Qassem Saadeddine poinformował, że do eksplozji doszło w koszarach na obrzeżach miasta, gdzie składowano dostarczone z Rosji nowe rakiety przeciwokrętowe Jachont. To właśnie rosyjska broń miała być celem i została trafiona. - Atak przeprowadzono przy pomocy samolotów, albo rakiet dalekiego zasięgu wystrzelonych z morza - stwierdził opozycjonista. Siła kolejnych wybuchów miała być wielokrotnie większa niż to co mogą spowodować najpotężniejsze bronie dostępne dla opozycji. Na dodatek Latakia jest centrum terenów zamieszkanych przez najbardziej zagorzałych zwolenników dyktatora Baszara el-Asada i rebelianci w ogóle tam nie działają. Opozycja sugeruje, że uderzenie musiało być sprawką Izraela, który formalnie pozostaje w stanie wojny z Syrią i od lat przeprowadza skryte naloty na ten kraj. W przeszłości zniszczono w ten sposób między innymi budowany z pomocą Korei Północnej reaktor atomowy. W ostatnich miesiącach przeprowadzono dwa naloty, w których rzekomo zniszczono nowoczesną broń przeciwlotniczą przeznaczoną dla libańskiej bojówki Hezbollah.
Zwyczajowy "winny"
Tym razem Izraelczycy zwyczajowo również nie komentują twierdzeń Syryjczyków. - Ustaliliśmy wyraźną granicę jeśli chodzi o obronę naszych interesów i będziemy się jej trzymać. O każdy wybuch czy atak na Bliskim Wschodzie i tak najczęściej oskarża się nas - stwierdził enigmatycznie minister obrony Izraela, Moshe Yaalon. Jachonty są relatywnie nowoczesną bronią przeznaczoną do obrony wybrzeża przed wrogimi okrętami. Rosja dostarcza je do Syrii pomimo wojny domowej, bowiem jak twierdzi Kreml, mogą one posłużyć jedynie do odparcia ataku z zewnątrz. Sprzeciwiają się temu zdecydowanie USA czy Izrael.
Autor: mk / Źródło: Reuters, tvn24.pl