Szyiccy rebelianci z ruchu Huti opanowali po nocnych walkach z armią obóz sił specjalnych wojsk lądowych w stolicy Jemenu, Sanie - poinformowały źródła wojskowe. Zginęło co najmniej 10 osób.
Walki wybuchły we wtorek późnym wieczorem, gdy Huti ostrzelali obóz z broni ciężkiej. Po około sześciu godzinach dowództwo opuściło obóz, a rebelianci zajęli jego najważniejsze części - przekazali żołnierze.
Huti we wrześniu 2014 roku przejęli kontrolę nad Saną i przez miesiąc przetrzymywali w areszcie domowym prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego. W następstwie tych wydarzeń Hadi i premier Chalid Bahah podali się do dymisji. W ubiegłym tygodniu Hadi zdołał zbiec na południe kraju, do Adenu, a we wtorek oficjalnie wycofał się ze złożonej rezygnacji. W świetle jemeńskiego prawa jego dymisja nie weszła nigdy w życie, bo nie zdążył jej zatwierdzić parlament, rozwiązany przez bojowników Huti na początku lutego. Huti twierdzą, że Hadi stracił legitymację do rządzenia krajem i jest ścigany przez wymiar sprawiedliwości.
Ofensywa Huti
Walka o władzę między Huti w Sanie na północy kraju a Hadim w położonym na południu Adenie wywołała polityczną próżnię i grozi zaostrzeniem konfliktu wyznaniowego i terytorialnego, przybliżając Jemen do wojny domowej - ocenia agencja Reutera. Ostatnie wydarzenia każą też wątpić w zasadność zainicjowanych pod egidą ONZ wysiłków pokojowych - dodaje Reuters. W piątek mediator z ramienia ONZ Dżamal Benomar informował, że strony konfliktu uzgodniły utworzenie "tymczasowej rady ludowej", która pomoże w zarządzaniu krajem i zakończeniu kryzysu politycznego.
Autor: mtom / Źródło: PAP