We Włoszech potwierdzono trzeci przypadek koronawirusa - podał w czwartek krajowy Instytut Zdrowia. Chory - pierwszy Włoch - przebywa w rzymskim szpitalu zakaźnym. Z kolei na japońskim statku wycieczkowym Diamond Princess wykryto 41 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Jak dowiedziała się TVN24 BiS, na pokładzie są Polacy.
Chory na koronawirusa Włoch to mężczyzna w wieku ponad 30 lat, który ostatnio przebywał w chińskim mieście Wuhan, epicentrum epidemii. Do Rzymu powrócił z 55 innymi ewakuowanymi stamtąd obywatelami włoskimi. Wszyscy przebywają na kwarantannie w miasteczku wojskowym Cecchignola na obrzeżach Wiecznego Miasta.
W czwartek mężczyzna poczuł się tam źle i dostał temperatury, w związku z czym przewieziono go do rzymskiego szpitala zakaźnego Spallanzani, gdzie po całodniowych badaniach potwierdzono u niego koronawirusa. Jego stan określa się jako dobry.
Pozostałe osoby umieszczone w kwarantannie powiedziały włoskim mediom, że miały z chorym, który był w pojedynczym pokoju, niewielki kontakt.
Polacy wśród pasażerów Diamond Princess
Jak poinformowało redakcję TVN24 BiS Biuro Rzecznika Prasowego polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, "wśród pasażerów wycieczkowca Diamond Princess znajdują się obywatele RP". Jak zapewniono, "Konsul RP pozostaje w kontakcie z japońskim MSZ". Nie wiadomo na razie, ilu Polaków jest na pokładzie, a także, czy któryś z nich uległ zakażeniu.
Według przedstawiciela japońskiego ministerstwa zdrowia nie wszyscy z ponad 3,7 tysiąca przebywających na pokładzie osób zostaną poddani testom na koronawirusa, ponieważ zabierze to zbyt dużo czasu i uważane jest za zbędne. Przebadanych zostanie około 200 osób.
Ten trzeci we Włoszech przypadek groźnego wirusa z Chin ogłoszono tydzień po tym, gdy potwierdzono go u pary przebywających w Rzymie turystów z Wuhan. To małżeństwo w wieku 65 i 66 lat. Oboje przebywają również w szpitalu Spallanzani, a ich stan trzeci dzień z rzędu jest krytyczny, ale stabilny - podano w komunikacie medycznym.
Od piątku obowiązuje we Włoszech stan kryzysowy z powodu epidemii koronawirusa. Kontrole prowadzone są na wszystkich lotniskach. Dotychczas, jak poinformował premier Giuseppe Conte, zbadano mierząc temperaturę 62 tysiące pasażerów z 521 samolotów.
41 nowych przypadków koronawirusa na statku wycieczkowym
Wycieczkowiec Diamond Princess należący do korporacji Carnival Japan, japońskiej filii amerykańsko-brytyjskiego operatora wycieczkowców, wypłynął z Jokohamy 20 stycznia z 2666 pasażerami z ponad 50 krajów świata na pokładzie i wrócił 3 lutego.
Pierwszą osobą na statku, u której wykryto koronawirusa, jest 80-letni obywatel Chin. Został on 25 stycznia wysadzony na ląd w Hongkongu i przekazany służbom medycznym. W Hongkongu armator postanowił skierować statek do portu w Jokohamie i zorganizował badania lekarskie pasażerów oraz załogi.
W poniedziałek wieczorem, po powrocie do portu, dziesięć osób, u których wykryto koronawirusa, przetransportowano z wycieczkowca do szpitali w Jokohamie. W środę z taką samą diagnozą przewieziono do szpitali kolejne dziesięć osób.
Ponad 200 osób, które miały lub mogły mieć kontakt z Chińczykiem pozostawionym na leczenie w Hongkongu, objęto na pokładzie dodatkowymi badaniami lekarskimi. Testy wykazały obecność patogenu u 41 kolejnych osób, w związku z tym liczba zainfekowanych wzrosła do 61.
Japońskie ministerstwo zdrowia poinformowało, że wyniki badań u 171 innych osób dały wyniki negatywne. Pozostali pasażerowie i członkowie załogi odbędą pod opieką lekarzy dwutygodniową kwarantannę na pokładzie Diamond Princess. Pasażerowie mają zakaz opuszczania swoich kajut.
Rząd Japonii polecił marynarce wojennej zorganizowanie dostaw żywności na wycieczkowiec oraz wsparcie techniczne i materiałowe załogi.
W czwartek, w związku z niepotwierdzoną informacją, że na pokładzie wycieczkowca są Polacy, MSZ oświadczyło, że ze względu na wrażliwy charakter sprawy oraz obowiązujące w Japonii przepisy o ochronie danych osobowych, nie ma obecnie możliwości, by udzielić takich informacji. Resort zapewnił jednak, że polskie służby konsularne monitorują sytuację i pozostają w kontakcie z miejscowymi instytucjami.
Autorka/Autor: asty//now
Źródło: PAP