Samolot linii lotniczych Germanwings lecący w piątek z Hanoweru do Rzymu musiał niespodziewanie wylądować w Wenecji. Powodem było złe samopoczucie jednej z pasażerek oraz stewardesy. Zgodnie z doniesieniami mediów, lecąca samolotem kobieta miała dostać ataku paniki. W sobotę z kolei samolot tych samych linii, zmierzający do Wenecji, został niespodziewanie zawrócony do Stuttgartu.
Na pokładzie airbusa A319 znajdowało się 145 pasażerów i pięciu członków załogi. Samolot w piątek po południu wyruszył z Hanoweru i miał w niespełna dwie godziny znaleźć się w Wenecji.
- Wylecieliśmy z Hanoweru z dziesięciominutowym opóźnieniem - wspominał w rozmowie z włoską agencją Ansa jeden z pasażerów, Eugenio Bartolini.
- Poczuliśmy nagle, że samolot zmniejsza wysokość i w pewnym momencie zobaczyliśmy Wenecję. Wylądowaliśmy. Kapitan wyjaśnił nam po angielsku, że dwie osoby - pasażer oraz członek załogi - źle się poczuły i dlatego zdecydował się zmienić trasę - relacjonował Włoch. Na pokładzie samolotu pojawiły się służby medyczne. Pomocy potrzebowała kobieta siedząca tuż za Bartolinim. - Powiedziała mi, że się boi i jest bardzo niespokojna - wspomniał.
Stan stewardesy nie pozwolił na dalszą pracę, więc po pasażerów wysłano nowy samolot z dodatkową załogą. Z pięciogodzinnym opóźnieniem pasażerowie trafili w końcu do Rzymu.
Kolejne problemy
W sobotę rano kłopoty miał kolejny samolot linii Germanwings. Lecąca z Kolonii do Wenecji maszyna została niespodziewanie zawrócona do Stuttgartu.
Pilot podejrzewał, że z airbusa może wyciekać olej, zdecydował się więc wrócić i poddać samolot przeglądowi technicznemu.
- To standardowa procedura bezpieczeństwa. Nie było to awaryjne lądowanie - podkreślili przedstawiciele linii lotniczych.
Germanwings to należący do Lufthansy tani przewoźnik. 24 marca w Alpach doszło do katastrofy samolotu tych linii, w której zginęło 150 osób. Ustalenia śledczych wykazały, że do tragedii umyślnie doprowadził drugi pilot.
Autor: kg//gak/kwoj / Źródło: telegraph.co.uk, dailymail.co.uk, Reuters