Siły ukraińskie odparły szturm bojowników prorosyjskich na lotnisko w Doniecku - poinformowały władze w Kijowie. Według nich, mimo obowiązującego od ponad tygodnia rozejmu, w wielu miejscach separatyści ostrzeliwują pozycje ukraińskie. - Tu już nikt nie pyta o to, czy rozejm będzie trwał, a o to, kiedy zostanie zerwany - informuje z Mariupola specjalny wysłannik TVN24 Robert Jałocha.
Władze w Kijowie mówią o prowokacjach ze strony separatystów i zapewniają, że siły ukraińskie przestrzegają zawieszenia broni. Szef ukraińskiego rządu Arsenij Jaceniuk oskarżył w sobotę prezydenta Rosji Władimira Putina o dążenie do zniszczenia Ukrainy jako niepodległego państwa i chęć odbudowy Związku Radzieckiego.
Mariupol czeka na szturm
Robert Jałocha, specjalny wysłannik TVN24, który przebywa w Mariupolu, informuje, że mieszkańcy umacniają okopy wokół miasta, a żołnierze sił ukraińskich zaminowują drogi dojazdowe do miasta od strony zajętego przez separatystów Nowoazowska, położonego ok. 30 km od Mariupola.
Mariupol to strategiczne miasto na drodze do Morza Azowskiego i na Krym.
"Putin chce Ukrainy jako całości"
- Wiem, jaki jest ostateczny cel Władimira Putina - jemu nie wystarczy Donieck i Ługańsk, on chce Ukrainy jako całości - powiedział Jaceniuk. Tymczasem na Ukrainę wjechał w sobotę drugi rosyjski konwój z pomocą humanitarną dla mieszkańców zbuntowanego Donbasu, liczący ok. 200 pojazdów i wiozący prawie 2 tys. ton ładunku. Kijów oświadczył, że konwój jest nielegalny, ponieważ nie był uzgodniony z władzami Ukrainy i przekroczył granicę bez odpowiednich formalności. Jak podało OBWE konwój wjechał na Ukrainę bez kontroli ze strony Czerwonego Krzyża oraz ukraińskiej straży granicznej i służb celnych. Po rozładowaniu ładunku wszystkie ciężarówki wróciły do Rosji.
Autor: nsz\mtom / Źródło: PAP