Szef amerykańskiej dyplomacji zadzwonił do swojego rosyjskiego odpowiednika. John Kerry wyraził obawę i zaniepokojenie doniesieniami o obecności "czeczeńskich bojowników" na wschodniej Ukrainie. Amerykanin wezwał też Siergieja Ławrowa, aby Rosja zaprzestała wspierać separatystów.
Rozmowa odbyła się w środę, choć rzeczniczka Departamentu Stanu Jen Psaki poinformowała o niej dopiero w czwartek. Nie sprecyzowała, kto był inicjatorem rozmowy.
W trakcie rozmowy Kerry wyraził swoje obawy co do doniesień o obecności zagranicznych bojówkarzy przedostających się na wschodnią Ukrainę przez granicę z Rosją, w tym Czeczenów. Wezwał też Ławrowa, aby Rosja zaprzestała wspierać separatystów i nakłoniła ich do złożenia broni. Psaki nie zdradziła, co odpowiedział Rosjanin.
Kerry wzywał też Ławrowa, aby Moskwa podjęła współpracę z nowo wybranym prezydentem Ukrainy, Petrem Poroszenką.
Dowody na obecność "ochotników" z Rosji w szeregach separatystów zyskały na sile w ostatnich dniach. W walkach o lotnisko w Doniecku wziął udział tak zwany "batalion Wostok", od nazwy jednostki specjalnej armii rosyjskiej, która składa się wyłącznie z Czeczenów.
Na zdjęciach jego członków wyraźnie widać, że wielu z nich pochodzi z Kaukazu. Po przegranej bitwie sami separatyści przyznali, że część zabitych to obywatele Rosji, a ich ciała są wysyłane na drugą stronę granicy.