Późnym wieczorem większość pasażerów linii Air France, których samolot awaryjnie lądował w Kenii po alarmie bombowym, odleciało do Paryża. Kenijskie służby zatrzymały czterech pasażerów, którzy mogli mieć związek z podłożeniem w toalecie atrapy bomby.
Boeing 777 leciał z Mauritiusa do Paryża, ale w nocy z soboty na niedzielę awaryjnie lądował na lotnisku w Mombasie w Kenii. Alarm wszczęto po tym, jak jeden z pasażerów znalazł w toalecie za lustrem przedmiot przypominający bombę.
Wszystkich 459 pasażerów i 14 członków załogi bezpiecznie ewakuowano z maszyny. Podejrzany przedmiot został zbadany przez kenijskie władze i choć najpierw podano, że była to bomba, to potem Kenijczycy wycofali się z tych twierdzeń i przyznali, że był to fałszywy alarm.
Atrapa bomby
Prezes Air France Frederic Gagey na konferencji prasowej oświadczył, że któryś z pasażerów w czasie lotu podrzucił do toalety atrapę bomby. Podejrzany przedmiot został wykonany z tektury i papieru, przytwierdzono do niego stoper kuchenny.
W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcie rzekomej "bomby", na których widać coś co przypomina laski dynamitu podłączone do zegara, a wszystko sklejone jest czarną taśmą. Nie wiadomo, czy zdjęcia są prawdziwe.
CNN podaje, że cztery osoby zostało zatrzymane przez Kenijczyków, ale na razie nic nie wiadomo o zarzutach dla nich. Wszyscy byli pasażerami.
Gagey oświadczył, że linie lotnicze wszczęły własne śledztwo, które ma ustalić, jak atrapa bomby znalazła się w toalecie. Pomysł z umieszczeniem atrapy nazwał "głupim" i "całkowicie nie do zaakceptowania". - To wygląda na paskudny żart - powiedział. - Takie zachowanie jest całkowicie w złym stylu.
Update pic The device found on board Air France which landed in mombasa earlier today #AF463 #AirFrance pic.twitter.com/BKsxj4JGBk
— kenyaleaks (@KEleaks) grudzień 20, 2015
The device found on board Air France which landed in mombasa earlier today #AF463 #AirFrance pic.twitter.com/rvSJuHWFx1
— kenyaleaks (@KEleaks) grudzień 20, 2015
Samolot zastępczy
Air France jeszcze w niedzielę wysłały po pasażerów samolot zastępczy. Wszyscy - oprócz zatrzymanych osób - wylądowali już w Paryżu.
Linie lotnicze oświadczyły, że rozważają podjęcie kroków prawnych w związku z incydentem, ale nie sprecyzowały, co miały na myśli.
Szef kenijskiego MSW powiedział reporterom, że jest w kontakcie z władzami Mauritiusa. - Jesteśmy w kontakcie z Mauritiusem, żeby dowiedzieć się, jak wyglądał proces kontroli bezpieczeństwa, część pasażerów jest przesłuchiwana" - powiedział Joseph Nkaissery.
Autor: pk//gak / Źródło: Reuters, CNN