Katolickie szpitale odmówiły zbadania ofiary gwałtu. "To nieporozumienie"


Dwa katolickie szpitale w Kolonii odmówiły zbadania 25-latki, która podejrzewała, iż została zgwałcona. Lekarze oznajmili, że nie mogą tego uczynić, bo mogliby musieć przepisać kobiecie pigułkę wczesnoporonną.

Przypadek młodej mieszkanki Kolonii od kilku dni jest bardzo głośną sprawą w Niemczech. Wypowiedział się nawet oficjalnie kościół, broniąc się przed oskarżeniami.

Podejrzenie gwałtu

Afera rozpoczęła się od artykułu w kolońskiej gazecie "Koelner Stard-Anzeiger", której dziennikarze opisali przypadek 25-latki. W swoim tekście opierali się na informacjach od lekarki pogotowia, Irmgard Maiworm, do której 15 grudnia zgłosiła się młoda kobieta w towarzystwie matki.

25-latka miała powiedzieć, że podczas piątkowej zabawy w jednym z klubów Kolonii straciła świadomość i odzyskała ją dopiero w sobotę popołudniu, leżąc na ławce w parku w zupełnie innej części miasta. Na dodatek była obolała i miała zniszczone oraz pobrudzone ubranie. Maiworm uznała, że kobieta mogła zostać odurzona "pigułką gwałtu" i wykorzystana seksualnie.

W celu potwierdzenia swoich podejrzeń i zabezpieczenia ewentualnych dowodów, lekarka postanowiła jak najszybciej skierować 25-latkę na kompleksowe badanie.

Nie w tym szpitalu

Zadzwoniła więc do pobliskiego katolickiego szpitala Św. Wincenta, gdzie ku swojemu zaskoczeniu usłyszała, że lekarze nie zbadają kobiety, bo gdyby okazało się, że rzeczywiście została zgwałcona, to musieliby jej zgodnie z prawem przepisać pigułkę wczesnoporonną.

Według Maiworm, oznajmiono jej, że rada etyczna szpitala podjęła decyzję o nie badaniu ofiar gwałtów po konsultacji z kardynałem Joachimem Meisnerem. W ten sposób lekarze mieli uniknąć doradzania w sprawie postępowania przy niechcianej ciąży. Tłumaczenie Maiworm, że już przypisała kobiecie pigułkę wczesnoporonną, miało nie odnieść skutku.

Zbadania 25-latki mieli odmówić także lekarze z innego pobliskiego szpitala katolickiego im. Ducha Świętego. Cytowali identyczny powód odmowy jak koledzy z szpitala Św. Wincenta.

Kobietę ostatecznie zbadał szpital ewangelicki.

To "nieporozumienie"

Artykuł wywołał aferę, która trafiła na łamy większości niemieckich mediów. Szpitale i kościół dostały się pod ostrą krytykę różnych organizacji broniących praw ofiar przemocy seksualnej.

Archidiecezja Kolonii wydała oświadczenie, że nigdy nie sugerowała nikomu odprawiania ofiar gwałtów. - Fałszywa jest impresja, iż osoby zgwałcone nie będą już otrzymywać w katolickich szpitalach pomocy - napisano. Kościół twierdzi, że ofiary gwałtów jak najbardziej otrzymają "niezbędną pomoc".

Zakon sióstr celitek, zarządzający oboma oskarżonymi szpitalami oznajmił natomiast, że cała sprawa to wynik "nieporozumienia" i wszczęto wewnętrzne dochodzenie. Lekarze mieli jakoby otrzymać ścisły zakaz przypisywania tabletek wczesnoporonnych, ale nie badania ofiar gwałtów.

Autor: mk/tr / Źródło: spiegel.de