Samolot pasażerski linii American Airlines zderzył się z wojskowym śmigłowcem Black Hawk i spadł do rzeki Potomak w stolicy USA, Waszyngtonie. Jedną z pasażerek samolotu była żona Hamaada Razy, który czekał na jej przylot. Jak przekazał amerykańskim mediom, "modli się, żeby ktoś wyciągnął ją z rzeki". Pokazał również ostatnie wiadomości, które otrzymał od żony.
Samolot pasażerski linii American Airlines obsługujący loty regionalne, który wyleciał z miejscowości Wichita w stanie Kansas, zderzył się ze śmigłowcem wojskowym w pobliżu lotniska w Waszyngtonie.
Na pokładzie samolotu znajdowało się 60 pasażerów i czterech członków załogi. Wojskowym śmigłowcem Black Hawk leciało trzech żołnierzy. Na miejscu trwa akcja ratownicza, a ruch lotniczy został wstrzymany. Szef senackiej komisji transportu Ted Cruz przekazał, że są ofiary śmiertelne. Amerykańskie media podają, że z wody wyciągnięto 18 ciał i jak dotąd nie odnaleziono żadnych osób, które przeżyły. Informacji tych nie potwierdziły jeszcze oficjalnie amerykańskie władze.
Mąż jednej z pasażerek: napisała, że lądują za 20 minut
Jedną z osób, które znajdowały się na pokładzie, była żona Hamaada Razy, który udzielił krótkiej wypowiedzi amerykańskim mediom. - Modlę się, żeby ktoś wyciągnął ją z rzeki. To wszystko, o co mogę się modlić. Modlę się do Boga - mówił.
Raza na pytanie, kiedy ostatnio rozmawiał ze swoją żoną, przekazał, że "napisała do niego, że lądują za 20 minut". Na potwierdzenie swoich słów, pokazał ich ostatnie wiadomości tekstowe. - Reszta moich wiadomości nie została dostarczona. Wtedy zrozumiałem, że mogło się coś stać - powiedział.
W środę wieczorem lotnisko poinformowało, że wszystkie starty i lądowania zostały wstrzymane. Jednocześnie prezydent USA Donald Trump przekazał, że został powiadomiony o "strasznym wypadku". Zapewnił, że monitoruje sytuację i przekaże szczegółowe informacje, gdy tylko się pojawią.
Źródło: tvn24.pl, CNN
Źródło zdjęcia głównego: CNN