Katastrofa małego samolotu, za sterami Jordańczyk. "Wynik umyślnego czynu"


Mały samolot rozbił się we wtorek na ulicy w East Hartford w stanie Connecticut. Według ustaleń policji, pilotujący samolot Jordańczyk celowo rozbił maszynę. Pilot zginął, a towarzyszący mu instruktor lotnictwa został ranny.

Dwusilnikowy samolot spadł na ruchliwą ulicę w East Hartford. W katastrofie zginął pilot, a towarzyszący mu instruktor lotniczy został ranny. W wypadku nie uczestniczyły inne pojazdy, ale samochód prowadzony przez kobietę z trójką jej córek w środku ledwo uniknął zderzenia z wrakiem.

Przedstawiciele amerykańskich władz powiedzieli w rozpowie z Associated Press, że to prawdopodobnie było samobójstwo i nie ma związków z działalnością terrorystyczną. Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) przekazała, że katastrofa w East Hartford była "wynikiem umyślnego czynu". Pilotem samolotu był uczący się latać 28-letni Jordańczyk Feras Freitekh. Lokalne media podawały, że świadkowie widzieli dwie osoby walczące o stery samolotu Piper PA-34 Seneca. Amerykańscy urzędnicy poinformowali, że Freitekh mieszkał na przedmieściach Chicago i nie był w obszarze zainteresowania służb. W katastrofie ciężko poparzony został instruktor Arian Prevalla. Udało mu się przeżyć wypadek. Powiedział policji, że w kokpicie doszło do kłótni podczas lotu treningowe. Dodał, że nie był w stanie odzyskać kontroli nad sterem. Freitekha opisał jako niezadowolonego ze swojej nauki.

Autor: kło\mtom / Źródło: BBC News