Do 49 wzrosła liczba osób, które zginęły na skutek zderzenia się dwóch pociągów pasażerskich na obrzeżach Aleksandrii na północy Egiptu - poinformowała w sobotę egipska telewizja państwowa. Władze zapowiadają jak najszybsze wyjaśnienie przyczyn katastrofy.
Ostatni bilans, podany w piątek przez aleksandryjską służbę zdrowia, mówił o 43 zabitych. Według egipskiej telewizji praktycznie niezmieniona pozostała liczba rannych w wypadku - w piątek informowano o 122, a w sobotę o 123 osobach z obrażeniami.
Prezydent obiecuje odszkodowania
Jeden z maszynistów oddał się w ręce policji i został umieszczony w areszcie - podał rządowy dziennik "Al-Ahram".
Prezydent Egiptu Abd el-Fatah es-Sisi obiecał jak najszybsze wyjaśnienie przyczyn katastrofy i złożył kondolencje bliskim ofiar. Zapowiedział też, że rodziny ofiar otrzymają po 50 tys. funtów egipskich (ok. 2,4 tys. euro) odszkodowania.
Katastrofa kolejowa, jak pisze dpa, największa od co najmniej pięciu lat, wydarzyła się w piątek na obrzeżach Aleksandrii, miasta portowego na śródziemnomorskim wybrzeżu Egiptu. Pociąg nadjeżdżający z Kairu uderzył w tył pociągu, który zatrzymał się na stacji Chorszid po przybyciu do Aleksandrii z Port Saidu.
Zaniedbane koleje
Egipcjanie od lat skarżą się, że władze zaniedbują infrastrukturę kolejową i nie starają się o zapewnienie podstawowych standardów bezpieczeństwa, co prowadzi do wielu wypadków.
W listopadzie 2012 roku 50 osób, głównie dzieci, zginęło, gdy autobus na przejeździe kolejowym wjechał pod pędzący pociąg w prowincji Asjut w środkowym Egipcie. Pracownik, który miał opuścić szlaban, nie zrobił tego, bo spał. W następstwie tragedii dymisję złożył minister transportu.
W lutym 2002 roku doszło do najtragiczniejszej katastrofy kolejowej w historii Egiptu: w zatłoczonym pociągu jadącym z Kairu do Luksoru wybuchła butla z gazem powodując pożar, który uśmiercił ponad 370 ludzi.
Autor: kg,mm/tr / Źródło: PAP