W nocy z wtorku na środę doszło do starć pomiędzy kilkudziesięcioma tysiącami zwolenników niepodległości Katalonii a oddziałami szturmowymi policji. Burzliwe protesty trwały w głównych miastach regionu: Barcelonie, Tarragonie, Leridzie, Sabadell i Gironie.
Szacuje się, że na ulicach tych miast protestowało ponad 20 tysięcy separatystów, z tego ponad połowa w Barcelonie. Już wieczorem doszło tam do pierwszych potyczek demonstrantów z policją. Protestujący rozpalali na ulicach ogniska, palili kontenery na śmieci, rzucali różnymi przedmiotami w funkcjonariuszy.
Po północy część konfrontacji z policją przeniosła się w pobliże sześciu blokowanych przez separatystów arterii stolicy Katalonii. Tam również policja użyła pałek wobec protestujących. W nocy doszło do starć separatystów z policją w Leridzie, Tarragonie oraz w Gironie. Dominujących wśród manifestantów bojówkarzy z Rad Obrony Republiki (CDR) wsparli tam studenci.
"Agresywne manifestacje prowadzą do rozdarcia"
Według separatystycznej katalońskiej organizacji ANC w starciach z policją ucierpiało na terenie Katalonii kilku dziennikarzy. Blok Razem dla Katalonii (JxCat) poinformował, że w Tarragonie policjanci pobili deputowanego tego ugrupowania w regionalnym parlamencie Eusebi Campdepadrosa. Tymczasem władze katalońskiej policji Mossos d'Esquadra potwierdziły, że w trakcie konfrontacji protestujących z policją, między innymi w Sabadell, funkcjonariusze użyli broni gładkolufowej, aby powstrzymać agresywnych separatystycznych bojówkarzy.
Tamtejsza policyjna akcja miała związek z manifestacją separatystów pod budynkiem komisariatu, przed którym protestujący podpalili kilka kontenerów na śmieci. Przed północą rząd Hiszpanii opublikował komunikat, w którym potępiając "agresywne manifestacje" separatystów wskazał, że prowadzą one do "rozdarcia katalońskiego społeczeństwa". Zapewnił, że podejmie działania, aby zaprowadzić porządek w Katalonii.
Ministerstwo spraw wewnętrznych Hiszpanii na 72 oszacowało liczbę rannych policjantów w nocnych starciach. Do środy rano zatrzymano 51 najbardziej agresywnych manifestantów.
Separatyści skazani
Protesty w Katalonii są konsekwencją poniedziałkowego wyroku hiszpańskiego Sądu Najwyższego, który skazał 9 katalońskich separatystów na kary od 9 do 13 lat więzienia za podburzanie w związku z nielegalnym referendum niepodległościowym w tym regionie Hiszpanii z 1 października 2017 roku.
Krótko po ogłoszeniu wyroku premier Hiszpanii Pedro Sanchez wyraził nadzieję, że orzeczenie Sądu "zostanie w pełni wykonane". We wtorek premier Katalonii Quim Torra podziękował wszystkim uczestnikom protestów w regionie, zapewniając, że jego gabinet nie zaprzestanie działań na rzecz ogłoszenia niepodległości regionu.
Brutalne starcia. Ranni funkcjonariusze i separatyści
Od poniedziałku w starciach separatystów z policją w Katalonii rannych zostało ponad 150 osób.
Jeden z największych protestów odbył się w poniedziałek wieczorem na barcelońskim lotnisku El Prat, gdzie policja użyła pałek, gazu łzawiącego oraz broni gładkolufowej.
Jeden z pobitych manifestantów stracił oko, a drugi musiał przejść skomplikowaną operację po uderzeniu go w podbrzusze przez jednego z funkcjonariuszy. We wtorek przedstawiciele policji poinformowali, że w starciach z separatystami rannych zostało także kilkunastu funkcjonariuszy. Według szacunków władz Katalonii, we wtorek podczas konfrontacji z policją ucierpiało w sumie 74 osób. Najwięcej w Barcelonie – 37.
Autor: akw//rzw / Źródło: PAP