Katalońscy separatyści próbowali uzyskać od Rosji pomoc dla ruchu, którego celem jest oderwanie tego regionu od Hiszpanii - ma wynikać z raportu europejskich służb wywiadu. Informację podał dziennik "ABC", powołując się na dokument, do którego wcześniej dotarł "New York Times".
Josep Lluis Alay, szef biura w rządzie byłego niepodległościowego premiera Katalonii Carlesa Puigdemonta, odrzucił te oskarżenia jako "fałszywe". - Relacje Katalonii z Rosją to historie z duchami, które Madryt stale eksploatuje - powiedział Alay cytowany przez "ABC". - Chodzi o zasianie wątpliwości w Brukseli co do katalońskiego ruchu niepodległościowego - dodał.
Alay miał odpowiadać za kontakty z rosyjskimi agentami
Jednak według raportu cytowanego przez "NYT", osoby z otoczenia Puigdemonta w latach 2017–2020 miały kontaktować się z agentami rosyjskimi, zaangażowanymi w próby destabilizacji krajów europejskich. Te próby polegały na prowadzeniu przez Kreml tzw. wojny hybrydowej opartej na propagandzie i dezinformacji, finansowaniu destrukcyjnych ruchów politycznych, piractwie informacyjnym, a nawet na zabójstwach.
Według "ABC" wcześniejsze raporty hiszpańskiej Gwardii Cywilnej także "szły w tym kierunku", a prowadzone w ramach tzw. Operacji Voloh śledztwo toczy się do tej pory. Ze strony dawnych władz Katalonii za kontakty z rosyjskimi agentami miał odpowiadać właśnie Josep Lluis Alay.
Przedstawiony przez "NYT" raport wskazuje, że wiosną 2019 roku po podroży Alaya do Moskwy została utworzona w Katalonii grupa pod nazwą Tsunami Democratic, która organizowała manifestacje uliczne i atakowała obiekty infrastruktury. Wstrzymano np. ruch na lotnisku w Barcelonie i zablokowano autostradę łączącą Hiszpanię z północną Europą.
Pierwsze informacje z 2017 roku
Pierwsze informacje na temat rosyjskiego śladu w wydarzeniach w Katalonii pojawiły się w październiku 2017 roku, kilka dni po nielegalnym referendum niepodległościowym. W mediach społecznościowych zamieszczono dziesiątki tysięcy wiadomości krytykujących władze Hiszpanii i popierających kataloński ruch separatystyczny. Zwolennicy oderwania tego regionu od Hiszpanii byli przedstawiani w pozytywnym świetle. Ówczesny premier Hiszpanii Mariano Rajoy ujawnił wtedy, że ponad połowa fałszywych profili pochodziła z Rosji, a 30 proc. z Wenezueli. Dodatkowo 87 proc. tweetów było wysyłanych automatycznie, a nie przez ludzi.
Zgodnie z europejskim raportem wywiadowczym kluczową osobą zaangażowaną w kataloński proces niepodległościowy miał być mieszkający w Barcelonie rosyjski biznesmen Aleksandr Dmitrienko, związany z rosyjskimi służbami. To z tego powodu ministerstwo sprawiedliwości w Madrycie odrzuciło jego wniosek o hiszpańskie obywatelstwo, chociaż jego żoną jest Katalonka.
Alay i Dmitrienko mieli szukać źródeł finansowania i wsparcia technicznego dla utworzenia w Katalonii niezależnego od Hiszpanii sektora bankowego, telekomunikacyjnego i energii. Według tych samych źródeł, razem z adwokatem Puigdemonta, Gonzalo Boye, mieli kontaktować się z członkami grup przestępczych w Rosji.
Alay wielokrotnie podróżował razem z Dmitrienką do Rosji, gdzie spotykali się z oficerami służb specjalnych, w tym z obecnym wiceszefem MSZ Rosji Olegiem Syromołotowem. Alay spotykał się także z byłym oficerem FSB Andriejem Biezrukowem, który razem ze swą żoną Jeleną Wawiłową przez ponad 10 lat prowadził tajne operacje w USA.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock