Kataklizm przerwał ich podróż dookoła świata

Aktualizacja:
 
Podróż życia przerwana przez kataklizm / konceptualny.comkonceptualny.com

Kataklizm w Chile mógł przerwać realizację marzenia pary z Polski. Kacper i Ania podróżują dookoła świata od kilku miesięcy. Kiedy przed dwoma dniami zjeżdżali jeepem z Andów, nie podejrzewali nawet, co za chwilę przerwie ich wyprawę. Ziemia w Chile zatrzęsła się właśnie wtedy, kiedy podróżnicy postawili stopy na pustyni Atacama.

"Kolejny raz jesteśmy uwięzieni, tym razem na pustyni" - napisał na swoim blogu Kacper (konceptualny.com). Potem skontaktował się z nami przez platformę Kontakt TVN24. Wraz z Anią czekają teraz na środku pustyni na informację, kiedy będą mogli ruszyć dalej w podróż.

Czekają na pustyni

"Od kilku dni byliśmy w Boliwii podróżując jeepem przez pustynię. Wczoraj, tuż przed trzęsieniem zjechaliśmy z wyższych partii Andów. Obecnie znajdujemy się na wysokości 4,5 tys. m czekając na informacje, czy możemy zjechać do Calamy i czekać na samolot" - napisał nam Kacper. Jeśli okaże się, że lotnisko nie działa, będzie ich czekała dwudniowa podróż autobusem. O ile drogi zniszczonego kraju na nią pozwolą.

W tej chwili pakujemy się i o 4 rano wyruszamy z plecakami na dół. Pada po raz pierwszy od 80 lat w miasteczku, w którym się znajdujemy Kacper z podróży

"Nie padało od 80 lat"

"Na razie jesteśmy bezpieczni, choć wszyscy jadący na wybrzeże obawiają się fali tsunami" - dodał Kacper. Dlatego podróż dookoła świt, w której Kacper z Anią są od kilku miesięcy, musi trochę poczekać. A w najbliższych planach podróżnicy mają wspaniałe miejsca. "Powinniśmy jutro lecieć do Santiago, potem na kilka dni do Mendozy, znów do Santiago i na Rapa Nui" - opisuje Kacper. Kiedy polecą - na razie nie wie, ale też nie traci optymizmu. "W tej chwili pakujemy się i o 4 rano wyruszamy z plecakami na dół. Pada po raz pierwszy od 80 lat w miasteczku, w którym się znajdujemy" - relacjonuje Kacper.

Uwięzieni w Machu Picchu

Polska para w podróży dookoła świata jest od grudnia. Trzęsienie ziemi w Chile to nie pierwszy kataklizm, który spotkała na swej drodze. W styczniu skontaktowali się z nami, kiedy ulewne deszcze uwięziły ich podczas wizyty w Machu Picchu w Peru. "Emocje i wrażenia niezapomniane. Te dobre i te złe, bo w życiu nie widziałam tylu płaczących ludzi na ulicach. Widok 400 głodnych, zziębniętych ludzi ruszył mnie i nie mogłam opanować uczucia własnej bezsilności. To, co kupiliśmy w następne dni w sklepie, rozdaliśmy na torach" - pisała wtedy Ania na blogu.

Źródło: Kontakt TVN24

Źródło zdjęcia głównego: konceptualny.com