Władze Kanady wydaliły cztery osoby z personelu rosyjskiej ambasady - poinformowały kanadyjskie media. Według nich to pokłosie zatrzymania oficera kanadyjskiego wywiadu, któremu rząd kanadyjski zarzuca przekazywanie tajnych informacji obcemu państwu. Rosyjskie MSZ dementuje te doniesienia. Rząd w Ottawie odmawia komentarza.
Sprawa podejrzanego o szpiegostwo oficera może okazać się największą aferą szpiegowską w Kanadzie od ponad 50 lat. Aresztowanemu grozi nawet dożywocie.
Według kanadyjskich mediów o przekazywanie tajnych danych "obcemu państwu" jest oskarżony młodszy oficer, 40-letni Jeffrey Paul Delisle. Media piszą wprost, że współpracował z Rosją, ale władze kanadyjskie tego na razie oficjalnie nie potwierdziły.
Kanadyjski oficer wywiadu został zatrzymany w Halifaksie, gdzie mieści się międzynarodowa baza wojskowa z dostępem do tajnych danych krajów NATO. Jego przesłuchanie wyznaczono na 25 stycznia.
Nie "wydalenie" a "wymiana personelu"?
Według rosyjskiego serwisu internetowego Newsru, który powołuje się na kanadyjskie źródła, z Kanady wydalono attache Konstantina Kołpakowa i attache wojskowego podpułkownika Dmitrija Fiodorczatenkę, a także dwie osoby z tzw. personelu technicznego: Michaiła Nikiforowa i Tatianę Stiekłową.
Informacji mediów nie potwierdzają władze.
Rosyjskie MSZ oświadczyło, że znane im są, "sensacyjne doniesienia" kanadyjskich mediów. Wyraziły jednak zdziwienie "gołosłownym" twierdzeniem, że aresztowany oficer miał przekazywać dane Rosji i że z Ottawy wydalono pracowników. Jak twierdzi MSZ, opuścili oni Kanadę już w ubiegłym roku po zakończeniu pracy w ramach wymiany kadr. "Sugestie te pozostawiamy sumieniu rozpowszechniających je dziennikarzy" - oświadczył resort.
Już wcześniej rosyjska ambasada w Kanadzie zaprzeczyła sugestiom, że jej dyplomatów wydalono w związku ze sprawą Delisle'a.
Kanadyjskie władze odmawiają komentarza.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Licencja GNU