Imigracja będzie jednym z głównych tematów przed nadchodzącymi wyborami w Kanadzie – podkreślają komentatorzy w mediach. W tym roku odbędą się wybory w prowincjach Quebec i Nowy Brunszwik, a w przyszłym - wybory federalne.
Dyskusja toczy się intensywnie od dwóch lat w związku z rosnącą liczbą nielegalnych imigrantów, zwiększonymi limitami imigracyjnymi czy doniesieniami z USA o rosnącej liczbie rasistowskich zachowań.
"Skrajny multikulturalizm" premiera
Dwa tygodnie temu ton debaty zaostrzył się w związku z tweetami znanego polityka Konserwatywnej Partii Kanady, Maxime'a Berniera, który zakwestionował "skrajny multikulturalizm" liberalnego premiera Justina Trudeau.
Bernier pisał na Twitterze: "Skrajny multikulturalizm Trudeau i kult różnorodności podzielą nas na małe plemiona, które będą ze sobą miały coraz mniej wspólnego, poza zależnością od Ottawy."
Andrew Scheer, obecny szef konserwatystów, oświadczył, że Bernier nie wypowiada się w imieniu partii "w żadnej sprawie". Torysi nie przepuszczają żadnej okazji, by skrytykować Trudeau, jednak tym razem uznali, że Bernier posunął się za daleko. On sam ogłosił, że zakłada własną partię.
Tymczasem agencja Canadian Press podała, że zbiórka środków na kampanię Partii Liberalnej Kanady po wypowiedziach Berniera przyniosła o 77 proc. większe kwoty niż jakakolwiek zbiórka pieniędzy odwołująca się do innych politycznych wydarzeń.
Badania pokazują, że zwracanie się polityków bezpośrednio do mniejszości skutkuje lepszą integracją. Opublikowane w 2013 roku badanie prowadzone przez m.in. prof. Phila Triadafilopoulosa, politologa z Uniwersytetu Toronto, wskazuje, że wśród uprawnionych do ubiegania się o kanadyjskie obywatelstwo imigrantów 84 proc. uzyskuje to obywatelstwo (40 proc. w USA), a udział nowych Kanadyjczyków w wyborach jest na takim samym poziomie jak wśród obywateli urodzonych w Kanadzie.
Migracja przed zdrowiem i edukacją
Krytyka torysów wobec byłego już kolegi partyjnego nie oznacza, że konserwatyści nie będą mówić o imigracji. W mijającym tygodniu ogłosili swój plan zmian, a propozycje dotyczą zachęcania do osiągnięcia niezależności ekonomicznej, priorytetowego traktowania z powodów humanitarnych "najbardziej zagrożonych" i dostosowywania strumienia imigracji do gospodarczych potrzeb Kanady.
Temat imigracji będzie podnoszony także w wyborach do parlamentów prowincji. W tym tygodniu zaczęła się kampania wyborcza w Quebec, ale już wcześniej jedna z liczących się we frankofońskiej prowincji partii, Koalicja Przyszłość Quebecu, zapowiedziała, że w razie wygranych wyborów będzie stać na straży świeckości państwa i integracji imigrantów, m.in. uniemożliwiając uzyskanie kanadyjskiego obywatelstwa tym imigrantom w prowincji, którzy w ciągu trzech lat nie nauczą się francuskiego.
Jak zwracał uwagę portal Cbc.ca, to sprawy ważne dla mieszkańców Quebecu – według czerwcowego badania Leger Marketing kwestia tożsamości i integracji imigrantów - znacznie wyprzedzają problemy takie jak opieka zdrowotna czy edukacja.
Rozpoczynająca się kampania wyborcza w Nowym Brunszwiku będzie się koncentrować przede wszystkim na gospodarce, jak piszą komentatorzy, ale będzie też dotyczyć tożsamości. Nowy Brunszwik to jedyna z kanadyjskich prowincji, która jest oficjalnie dwujęzyczna, tak jak federalny szczebel władzy. Jak wskazują sondaże, frankofońscy mieszkańcy na ogół głosują na liberałów, anglojęzyczni – na konserwatystów.
Przy dyskusyjności głoszonych tez, Bernier zwrócił uwagę na tematy, które nie przedostają się do głównego nurtu debat, ale są poruszane w rozmowach. Jeden z kontrowersyjnych tweetów sprzed dwóch tygodni mówi o "ludziach żyjących pośród nas, którzy odrzucają podstawowe zachodnie wartości jak wolność, równość, tolerancja i otwartość".
Kwestia, która dzieli
Opublikowany niedawno sondaż przeprowadzony przez firmę Angus Reid wskazuje, że 49 proc. Kanadyjczyków chciałoby zmniejszenia obecnych poziomów imigracji. W 2018 roku było to 310 tys. migrantów wobec 260 tys. w 2014 roku. Od 2000 roku odsetek zwolenników zmniejszenia liczby imigrantów wzrósł z 33 proc. do 49 proc., zaś odsetek uważających, że poziom imigracji powinien zostać utrzymany spadł z 48 proc. do 31 proc.
Jak zwracała uwagę dyrektor Shachi Kurl z Angus Reid w wypowiedzi dla CBC, kwestia imigracji zawsze dzieliła Kanadyjczyków. - Pytanie brzmi, czy jesteśmy świadkami pewnego momentu w historii, czy też jest to szerszy trend - podkreśliła Kurl.
Autor: mm / Źródło: PAP