Źródła policyjne podały, że około godziny 11 czasu lokalnego "grupa dziewięciu terrorystów" wdarła się do Kolegium Międzynarodowej Akademii Dwujęzycznej imienia Matki Franciszki w 180-tysięcznej Kumbie na zachodzie Kamerunu, a następnie otworzyła ogień do uczniów, dzieci w wieku od 9 do 12 lat.
Agencja Reutera opisuje, że napastnicy przyjechali na motocyklach i weszli do szkolnego budynku około południa. Dziennikarze dodali, że niektóre z dzieci odniosły rany, bo uciekały przed napastnikami, wyskakując z okna na drugim piętrze.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>
"Absolutny horror", "przerażenie"
"Nie ma słów żalu czy potępienia na tyle mocnych, by wyrazić całe moje przerażenie z powodu brutalnego ataku, wymierzonego w dzieci ze szkoły podstawowej (...), które były tam po to, aby się uczyć" - skomentował atak na Twitterze Moussa Faki Mahamat, przewodniczący Komisji Unii Afrykańskiej.
O atak władze Kamerunu obwiniły separatystów, którzy na zachodzie tego kraju chcą utworzyć odrębne państwo, ale Agencja Reutera nie potwierdziła tych informacji.
Separatyści w niespokojnych anglojęzycznych Regionach Południowo-Zachodnim i Północno-Zachodnim walczą o stworzenie odrębnego państwa. W przeszłości zamykali szkoły i wprowadzali godziny policyjne w ramach protestu wobec francuskojęzycznego rządu i jego - jak twierdzą secesjoniści - polityki marginalizacji anglojęzycznej mniejszości.
"Ile śmierci potrzeba, aby znaleźć rozwiązanie polityczne, które przyniesie pokój w NOSO (północno-zachodni i południowy zachód, dwa regiony anglojęzyczne)?" - pytał Maurice Kamto, lider opozycji, który wydarzenie z Kumby nazwał "absolutnym horrorem".
Autorka/Autor: akw//now
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock