Rośnie liczba ofiar porannego zderzenia pociągu i autobusu w Buenos Aires. Wyładowany ludźmi jadącymi do pracy autobus wjechał na tory, mimo zamykających się szlabanów. Nadjeżdżający pociąg zmiażdżył autobus, po czym wykoleił się i uderzył w inny skład. Dziewięć osób zginęło, a ponad 200 zostało rannych. Całe zdarzenie zarejestrowała kamera policyjnego monitoringu.
Wcześniejszy bilans podawany przez służby mówił o co najmniej sześciu zabitych i około 100 rannych. - W szpitalach przebywa jeszcze 29 poszkodowanych, w tym 20 z ciężkimi obrażeniami - poinformował dyrektor pogotowia ratunkowego Alberto Crescenti.
Do wypadku doszło w godzinach porannego szczytu komunikacyjnego na przejeździe kolejowym w pobliżu dworca Flores w geograficznym centrum Buenos Aires.
Próbował "przeskoczyć" przed pociągiem?
Na udostępnionym przez policję nagraniu widać, że autobus znalazł się częściowo na torach, mimo że była włączona sygnalizacja ostrzegawcza i zamykały się szlabany. Pojazdy jechał pod prąd, być może chciał więc ominąć szlaban. Wielu świadków zdarzenia zapewniało w radiu i telewizji, że autobus wjechał na przejazd przy zamkniętych szlabanach. Inni wskazywali natomiast, że szlabany nie działały właściwie.
Nadjeżdżający pociąg bezskutecznie hamował. Ze znaczną prędkością staranował autobus i zmiażdżył jego przednią cześć. Pociąg w wyniku uderzenia wykoleił się i uderzył w inny stojący na stacji pociąg. Strażakom udało się wydostać z kabiny maszynistę rozbitego pociągu. Mężczyzna ma połamane nogi, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
- Akcja ratunkowa była trudna, gdyż autobus został zmiażdżony, a wagony znalazły się jedne na drugich - skomentował Crescenti. Wśród rannych są osoby, które w chwili zderzenia przebywały na peronie.
Wtorkowy wypadek to największa od dziesięcioleci katastrofa kolejowa w Buenos Aires. W lutym br. w miejscowości San Miguel niedaleko stolicy Argentyny zderzyły się dwa pociągi pasażerskie. Zginęły wtedy cztery osoby, a ok. 70 odniosło obrażenia
Źródło: PAP, tvn24.pl