Dowódca sił powietrznych Jordanii poinformował w niedzielę, że dokonały one w ciągu trzech dni 56 nalotów na pozycje dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS) w północno-wschodniej Syrii.
Jordania rozpoczęła intensywne uderzenia lotnicze na islamistów w Syrii i Iraku w czwartek w odwecie za zamordowanie przez nich jordańskiego pilota. Działania te trwały do soboty i na razie brak doniesień, by były kontynuowane w niedzielę.
Niszczenie potencjału fanatyków
- Osiągnęliśmy to, co było naszym zamiarem. Zniszczyliśmy centra logistyczne, składy broni i zaatakowaliśmy kryjówki ich bojowników" - powiedział na konferencji prasowej dowódca jordańskiego lotnictwa wojskowego, generał Mansur al-Dżbur. Jak zaznaczył, na samoloty jordańskie przypada blisko 20 proc. ataków, jakich na terenie Syrii dokonała kierowana przez USA koalicja, prowadząca kampanię powietrzną przeciwko IS. Dodał, iż dbano o to, by uderzenia nie powodowały ofiar wśród cywilów.
Według generała naloty spowodowały "degradację" blisko 20 proc. potencjału bojowego rebeliantów. - Jesteśmy zdecydowani zetrzeć ich z powierzchni ziemi - zadeklarował Dżbur.
Odwet za bestialską egzekucję
Król Jordanii Abdullah zapowiedział pomszczenie zbrodni, której ofiarą padł jordański pilot wojskowy Muath al-Kasaesbeh, pojmany przez dżihadystów w Syrii 24 grudnia. Materiał wideo przedstawiający spalenie go żywcem udostępniono we wtorek w internecie.
Jak wskazuje Reuters, wielu mieszkańców Jordanii ma obawy, że wchodząc w konflikt z Państwem Islamskim naraża się ona na odwetowe ataki terrorystyczne na własnym terytorium.
Autor: mk/kka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: USAF