Joe Biden, podczas swojej wizyty w Polsce, kilkukrotnie odniósł się do działań Władimira Putina. Najpierw nazwał go "rzeźnikiem", potem użył określenia, że "ten człowiek nie może pozostać u władzy". Biały Dom oświadczył, że prezydent nie nawoływał do zmiany reżimu w Rosji. Prezydent Francji Emmanuel Macron ostrzegł przed dalszą "eskalacją walki na słowa i czyny" w odniesieniu do wojny w Ukrainie. Zdaniem części brytyjskiej prasy takie słowa Bidena wzmocnią narrację prezydenta Rosji.
W sobotę zakończyła się dwudniowa wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce. Joe Biden rozmawiał z prezydentem Andrzejem Dudą, z amerykańskimi żołnierzami, ukraińskimi dyplomatami oraz uchodźcami z Ukrainy. Ostatnim punktem jego wizyty było przemówienie na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie.
Biden mówił w nim, że "dyktator chcący odbudować imperium nigdy nie da rady przeważyć nad miłością ludzi do wolności", a "brutalność nie zatriumfuje nad wolnością". - Na miłość boską, ten człowiek nie może pozostać u władzy - zaznaczył, kończąc przemówienie, odnosząc się do prezydenta Rosji. Wcześniej przywódca USA nazwał Putina "rzeźnikiem".
Macron ostrzega przed dalszą "eskalacją walki na słowa i czyny"
Do słów o "rzeźniku" odniósł się prezydent Francji Emmanuel Macron. Ostrzegł przed dalszą "eskalacją walki na słowa i czyny" w odniesieniu do wojny w Ukrainie.
- Nie nazwałbym Władimira Putina rzeźnikiem. Nie użyłbym takiego określenia wobec niego, bo wciąż rozmawiam z prezydentem Putinem - powiedział. I dodał, że werbalna deeskalacja jest warunkiem niezbędnym, by "bez wojny zatrzymać wojnę, jaką rozpętała wobec Ukrainy Rosja".
Macron zapowiedział jednocześnie, że "dziś, pojutrze zamierza znów rozmawiać z Władimirem Putinem w sprawie zorganizowania ewakuacji ludności z Mariupola obleganego przez Rosjan od tygodni".
Czytaj też: Nawiązanie do Jana Pawła II i twarde słowa wobec Putina. Przemówienie Joe Bidena w Warszawie
W niedzielę został uruchomiony nowy korytarz humanitarny z tego zniszczonego w 60 proc. przez wojska rosyjskie miasta, w którym życie straciło już blisko 2 tysiące mieszkańców. Liczne inicjatywy ewakuacji cywilów z Mariupola były torpedowane przez agresora - zaznacza AFP, dodając, że obie strony konfliktu systematycznie oskarżają się o zrywanie zawieszenia broni.
W swym niedzielnym przemówieniu Macron potępił również atak przedstawicieli skrajnej prawicy na jego rywalkę w wyścigu prezydenckim Marine Le Pen, której uniemożliwiono w niedzielę udzielenie wywiadu telewizyjnego w jednym z hoteli. Zabiegający o umiarkowanych wyborców Macron uznał ten akt przemocy "za czyn niedopuszczalny w kraju demokratycznym".
Brytyjska prasa: spontaniczna uwaga Bidena jest dla Putina potwierdzeniem jego obaw
Brytyjska prasa skupia się natomiast na słowach, które padły pod koniec przemówienia Bidena na Zamku Królewskim.
"Jego przemówienie spotkało się z aplauzem Polaków i Ukraińców na widowni, ale w Waszyngtonie opadły szczęki. W ciągu kilku minut Biały Dom opublikował sprostowanie - nie, Stany Zjednoczone nie dążą do zmiany reżimu w Moskwie. Biden w jakiś sposób się pomylił. Z tej gafy Bidena nie będzie tak łatwo wybrnąć. Być może administracja Bidena tak szybko zareagowała, ponieważ ma w tym wprawę. Nie był to pierwszy raz, gdy ich szefowi zdarzyło się odejść od tekstu, nie był to nawet pierwszy raz w tym tygodniu" - pisze "Daily Telegraph".
Jak dodaje, ta improwizowana uwaga będzie w oczach Putina potwierdzała to, w co rosyjski prezydent wierzył od samego początku - że prawdziwą, niewypowiedzianą polityką USA jest zmiana reżimu, dzięki czemu wojna, którą prowadzi, staje się walką nie tylko o Ukrainę, ale także o jego osobiste przetrwanie. Gazeta przypomina, że Putin ma mieć obsesję na punkcie nagrań pokazujących ostatnie chwile życia libijskiego dyktatora Muammara Kaddafiego, który został obalony w czasie prowadzonej przez Zachód interwencji. "Putin od tamtej pory wierzy, że Zachód przyjdzie po niego, więc prezydent USA otwarcie wzywający do jego obalenia tylko potwierdził jego najgorsze obawy" - wskazuje "Daily Telegraph".
"The Independent" komentuje, że w odróżnieniu od nazwania Putina "rzeźnikiem", co jest stwierdzeniem faktu, Biden niestety w ostatnich słowach przemówienia w Warszawie wyszedł poza opis faktów. "To godna podziwu opinia, ale wyrażenie jej przez Bidena było błędem. (...) (Urzędnicy w Białym Domu) wiedzą, nawet jeśli Biden na chwilę o tym zapomniał, że Putin jest zdeterminowany, by walczyć z USA. Światopogląd prezydenta Rosji zdaje się opierać na mitycznej historii narodu wielkoruskiego, do którego należą także Ukraińcy i inni Eurazjaci, toczącego cywilizacyjną walkę z dekadenckim Zachodem, któremu przewodzi podupadła moralnie Ameryka" - wskazuje.
"Wezwanie prezydenta Joe Bidena do odsunięcia Władimira Putina od władzy wywołało alarm wśród amerykańskich ekspertów ds. polityki zagranicznej, którzy obawiają się, że może to doprowadzić do eskalacji napięć nawet po tym, jak Kreml zredukuje swoje cele wojenne na Ukrainie. Uwaga spoza pierwotnego tekstu, którą Biały Dom starał się wycofać po tym, jak Kreml wyraził wściekłość, pojawiła się pod koniec stanowczego i płomiennego przemówienia, w którym apelował do wolnego świata o zjednoczenie się w sprzeciwie wobec autokracji i wokół wsparcia dla Ukrainy" - pisze "Daily Mail".
Biały Dom: prezydent Biden nie nawoływał do zmiany reżimu w Rosji
Niedługo po wystąpieniu prezydenta Stanów Zjednoczonych przedstawiciel Białego Domu oświadczył, że "Biden miał na myśli, że Putinowi nie można pozwolić na sprawowanie władzy nad swoimi sąsiadami lub regionem. Nie mówił o władzy Putina w Rosji, ani o zmianie systemu".
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, pytany przez dziennikarzy Reutersa o komentarz do słów amerykańskiego prezydenta, odpowiedział, że decyzja o tym, kto sprawuje władzę w Rosji nie należy do Joe Bidena. - Prezydent Rosji jest wybierany przez Rosjan - stwierdził.
Źródło: TVN24, PAP