Joe Biden, przyjeżdżając do Kijowa, strasznie upokorzył Putina - mówił w TVN24 Wacław Radziwinowicz z "Gazety Wyborczej", wieloletni korespondent w Rosji. Dodał, że amerykański prezydent "znalazł w sobie siłę i odwagę, żeby pokazać szpanującemu swoją odwagą do tej pory Putinowi, że jego stać na to, żeby zaryzykować". - To jest osobisty policzek. Boję się nawet, że Putin będzie starał się teraz coś zrobić, żeby się odegrać - przyznał.
Joe Biden przebywa z wizytą w Polsce. We wtorek po południu wygłosił przemówienie w Arkadach Kubickiego, spotkał się między innymi z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim. W poniedziałek Biden nieoczekiwanie odwiedził stolicę Ukrainy.
Czytaj także: Oto najważniejsze punkty wystąpienia Joe Bidena >>>
Radziwinowicz: Biden, przyjeżdżając do Kijowa, strasznie upokorzył Putina
Radziwinowicz stwierdził, że "Biden, przyjeżdżając do Kijowa, strasznie upokorzył Putina".
- Putin od roku prowadzi wojnę, nie zbliżył się do frontu, do swoich żołnierzy walczących na pierwszej linii, bliżej niż na 500 kilometrów. Kiedy odwiedził frontowców, a miał takie intencje, to pojechał na wschód, a nie na zachód, 200 kilometrów od Moskwy, do Riazania - przypominał.
Mówił też, że Putin "się kryje, izoluje". - Wiadomo również od niedawna, i to jest duża sensacja w Moskwie - że nawet się boi latać samolotem nad swoim własnym krajem i przesiadł się do zafundowanego mu za ponad miliard rubli pociągu pancernego. To o czymś świadczy - skomentował Radziwinowicz.
Radziwinowicz: dla Putina to jest osobisty policzek
- A ten Biden, którego nazywają w Moskwie nie inaczej jak "dziadyga", "senny Joe" czy "już niezdolny do niczego staruszek", znalazł w sobie siłę i odwagę, żeby pokazać szpanującemu swoją odwagą do tej pory Putinowi, że jego stać na to, żeby zaryzykować - kontynuował wieloletni korespondent w Rosji.
- To jest osobisty policzek. Boję się, że Putin będzie starał się teraz coś zrobić, żeby się odegrać. Nie to, że pojedzie (gdzieś - red.). Bo nawet swoi się z niego śmieją, że on powinien teraz pojechać do Bachmutu. I wygłaszać dzisiejsze orędzie nie na Kremlu, ale tam, na pierwszej linii. Wtedy by się jakoś zrehabilitował - stwierdził Radziwinowicz.
Źródło: TVN24