Joe Biden namieszał, musiał przepraszać

Kochane kłopoty
Kochane kłopoty
tvn24
Joe Biden znów podpadłtvn24

Nie da się ukryć, że wiceprezydent USA Joe Biden ma wielki "dar" do wprawiania od czasu do czasu swoich słuchaczy w osłupienie. Pół biedy, gdy są to niewinne, żartobliwe gafy. Tym razem było inaczej.

W ubiegłym tygodniu amerykańskiemu wiceprezydentowi "wymknęło się" niecenzuralne słowo, gdy rozmawiał z wiceprezydentem samorządu studenckiego Uniwersytetu Harvarda w Bostonie. - Przej****a robota, to bycie wiceprezydentem, co nie? - mówił Biden ku rozbawieniu publiczności, choć widać było, że poczuł się lekko zażenowany swoimi słowami.

To jednak nic, ot gafa. Podobnie można było potraktować jego określenie Azji jako "Orientu", czy porównywanie finansistów do Shylocka, czyli stereotypowej postaci Żyda-skąpca z "Kupca weneckiego" Williama Szekspira. Nawet we wrażliwej na polityczną poprawność Ameryce uznano to za niewielkie wykroczenie, za które wystarczyło przeprosić.

Przeprosiny dla sojuszników

Gorzej, gdy Biden wypływa ze swoimi niezręcznościami na szerokie wody polityki międzynarodowej. A tak było, gdy podczas wystąpienia na Harvardzie oznajmił, że Turcja, Katar i Zjednoczone Emiraty Arabskie - czyli sojusznicy USA w najnowszej wojnie z Państwem Islamskim - wydawały "miliardy dolarów" i dostarczały "dziesiątki tysięcy ton broni" dla sunnickich przeciwników syryjskiego reżimu Baszara el-Asada.

Wydźwięk tej wypowiedzi w kontekście wojny z IS, które jest sunnicką organizacją, był jasny: Turcy i Arabowie wspierali wrogów Asada, z którymi teraz muszą walczyć sami. W ZEA zawrzało i biuro Bidena musiało spieszyć z przeprosinami, tłumacząc, że wiceprezydent miał na myśli wczesną fazę trwającej od 2011 r. wojny w Syrii i nie chciał sugerować, iż Arabowie wspierali Państwo Islamskie, Al-Kaidę czy innych ekstremistów. Biden musiał też "wyjaśnić" sprawę z prezydentem Turcji.

Do tablicy wywołany poczuł się też Biały Dom. Rzecznik prezydenta Baracka Obamy Josh Earnest oznajmił, że "wiceprezydent jest kimś, kto ma dosyć charakteru, by przyznać się do błędu". W obronie Bidena Earnest dodał, że wiceprezydent jest kluczowym członkiem "drużyny prezydenta ds. bezpieczeństwa", a Obama na nim polega.

Autor: mtom / Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: The White House