Jewgienij Prigożyn, założyciel najemniczej Grupy Wagnera, wygrał przetarg na dostawy posiłków dla uczniów szkół w obwodzie moskiewskim; kontrolowane przez Prigożyna firmy zarobią w ten sposób 2,4 miliarda rubli, czyli około 100 milionów złotych - powiadomiły niezależne rosyjskie profile na Telegramie: Dossier i Możem Objasnit.
Zobacz także: Atak Rosji na Ukrainę. Relacja w tvn24.pl
Kontrakty z tymi przedsiębiorstwami o łącznej wartości około 2 mld rubli podpisano już po czerwcowym buncie Prigożyna i jego "marszu na Moskwę". Oprócz szefa Grupy Wagnera żywność do podmoskiewskich szkół dostarcza jeszcze tylko były parlamentarzysta Władimir Piekariow. Warto jednak zauważyć, że działa on na tym rynku już od dawna, natomiast Prigożyn, znany z wcześniejszego zaangażowania w branży cateringowej, zaangażował się w dostawy posiłków dla uczniów po raz pierwszy - czytamy na Możem Objasnit.
Jak zauważyli opozycyjni dziennikarze, jeszcze bardziej zagadkowo wygląda fakt, że funkcję gubernatora obwodu moskiewskiego sprawuje od blisko 10 lat Andriej Worobiow, czyli polityk blisko związany z ministrem obrony Siergiejem Szojgu, skonfliktowanym z Prigożynem.
"Być może przyczyną lojalności (Kremla) wobec Prigożyna jest fakt, że (szef wagnerowców) posiada wiele materiałów, które mogłyby skompromitować rosyjskie władze. Od tego zależy zarówno osobiste bezpieczeństwo, czyli życie Prigożyna, jak też, najwidoczniej, przetrwanie jego najbardziej dochodowego biznesu" - oceniły niezależne media.
Bunt wagnerowców w Rosji
24 czerwca wagnerowcy zajęli sztab rosyjskich wojsk w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.
Tego samego dnia wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Było to rezultatem układu białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi ustaleniami część bojowników Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieli przemieścić się na Białoruś.
Jak powiadomiło 30 lipca brytyjskie ministerstwo obrony, od połowy lipca do bazy wojskowej we wsi Cel w środkowej Białorusi przybyło co najmniej kilka tysięcy wagnerowców, ale pozostaje niejasne, co stało się z ich ciężkim sprzętem. Białoruskie media informowały w ostatnich tygodniach, że z Rosji wjechało już do sąsiedniego kraju kilkanaście kolumn najemników.
Przed zaangażowaniem się w działalność Grupy Wagnera Prigożyn był właścicielem firmy dostarczającej catering na Kreml. Z tego powodu biznesmena nazywano "kucharzem Putina".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mikhail Svetlov/Getty Images