Bomba użyta w ataku saudyjskiej koalicji na szkolny autobus w Jemenie została wyprodukowana w Stanach Zjednoczonych i oficjalnie sprzedana Rijadowi - podaje CNN. W ataku, do którego doszło 9 sierpnia, zginęło 51 osób, z czego 40 to dzieci.
- Krzyczałem w złości, wokół mnie kobiety zaczęły upadać na ziemię - wspomina Zeid Al Homran, ojciec dwóch chłopców, którzy zginęli w ataku. - Ludzie wykrzykiwali imiona swoich dzieci. Próbowałem powiedzieć tym kobietom, że to nie może być prawda. Wtedy jakiś mężczyzna biegnąc przez tłum zaczął krzyczeć, że samolot uderzył w autobus - dodaje zrozpaczony mężczyzna.
Został mu jedynie pięcioletni syn.
Zginęły dziesiątki dzieci
Bomba, która spadła tamtego dnia na szkolny autobus zabiła 51 osób, w tym 40 dzieci - poinformował w zeszłym tygodniu jemeński minister zdrowia. Jak dodał 79 osób - w tym 56 dzieci - zostało rannych.
Dzieci podróżujące autokarem jechały właśnie na targ w Dahjan, w muhafazie Sada w północno-zachodnim Jemenie. Śmierć tych ludzi była wynikiem nalotu przeprowadzonego przez międzynarodową koalicję pod przywództwem Arabii Saudyjskiej. Ta poinformowała w oświadczeniu, że przeprowadziła nalot na pozycje, w których znajdowały się wyrzutnie rakiet służące do atakowania saudyjskiego miasta Jizan. Oskarżyła też Hutich wspieranych przez Iran o wykorzystywanie dzieci jako żywych tarcz.
Arabia Saudyjska odpiera zarzuty o celowe atakowanie cywili i nazywa incydent "legalną militarną operacją" i akcją odwetową na atak balistyczny przeprowadzony przez Hutich dzień wcześniej.
- Zobaczyłem, jak bomba uderza w autobus - relacjonuje jeden ze świadków. - Rozerwała go wśród sklepów i rozrzuciła ciała na drugą stronę budynków. Ciała były wszędzie - wspomina.
Jak pisze CNN, część zwłok była tak zmasakrowana, że ich identyfikacja okazała się niemożliwa. Wokół leżały fragmenty szkolnych książek, szczątki autobusu i nadpalone plecaki.
Made in USA
Krótko po ataku, redakcja CNN otrzymała od jemeńskich dziennikarzy nagrania z miejsca tragedii. Później, operator pracujący dla amerykańskiej stacji sfilmował fragment odłamka bomby. We współpracy z ekspertami od uzbrojenia dziennikarzom CNN udało się ustalić, jakiego rodzaju broni użyto w ataku. Była to bomba lotnicza MK 82, wyprodukowana przez amerykański koncert zbrojeniowy Lockheed Martin. Jej masa wynosi 227 kg.
Bomba została sprzedana Rijadowi przez Waszyngton w ramach umowy zawartej w 2017 roku.
Rzeczniczka Pentagonu Rebecca Rebarich odmówiła potwierdzenia pochodzenia bomby.
- Stany Zjednoczone współpracowały z koalicją kierowaną przez Arabię Saudyjską, aby pomóc jej ulepszyć procedury i mechanizmy nadzoru, by zmniejszyć liczbę ofiar wśród ludności cywilnej - powiedziała Rebarich.
Apel o śledztwo
Organizacja Narodów Zjednoczonych wezwała do przeprowadzenia niezależnego śledztwa w sprawie ataku - jednego z najbardziej tragicznych od początku trwającej ponad trzy lata wojny w Jemenie.
Od marca 2015 roku koalicja zwalcza Hutich zmierzających do obalenia prezydenta Jemenu Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego. Huti kontrolują stolicę kraju Sanę oraz duże tereny na północy i zachodzie kraju. Saudyjczycy chcą, by władzę w Jemenie całkowicie przejął Hadi.
Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, gdy społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Konflikt nasilił się wraz z interwencją Arabii Saudyjskiej i jej sojuszników.
Autor: momo//plw / Źródło: CNN