W kilku krajach europejskich rozpoczęto loty testowe, mające ocenić stopień zagrożenia stwarzanego dla samolotów przez pył wulkaniczny nawiewany nad Europę z Islandii. Sobotnie loty odbyły się na prośbę Unii Europejskiej.
Jak poinformowały władze holenderskie, samolot linii lotniczych KLM wykona w sobotę w nocy lot na trasie Amsterdam - Duesseldorf. Podobne testy odbyły się już we Francji i w Belgii.
W samolotach nie było pasażerów a maszyny leciały na nieco niższej wysokości niż normalnie. - Chcemy przekonać się, na jakie uszkodzenia mogą być narażone silniki - zapowiadała rzeczniczka holenderskiego ministerstwa transportu, robót publicznych i gospodarki wodnej.
Polecieli - i badali
Po kilku godzinach badań silników podano, że nie wykazały one uszkodzeń samolotów. Holenderski przewoźnik KLM oświadczył, że jeśli dalsze badania stanu uczestniczących w testach samolotów okażą się pomyślne, to być może w niedzielę siedem jego maszyn powróci z Niemiec do Amsterdamu. Przewoźnik ma nadzieję, że następnie uzyska zezwolenie na stopniowe przywracanie swoich rejsów.
W testach wzięły udział dwusilnikowe samoloty Boeing 737-800, które sprawdzały warunki na różnych wysokościach, okresowo wzbijając się na wysokość 10-13 km.
Również niemiecka Lufthansa poinformowała, że 10 jej samolotów przeleciało z Monachium do Frankfurtu i po wylądowaniu badania nie wykazały żadnych uszkodzeń. Samoloty leciały na wysokości ok. 3 tys. metrów, ale badały również warunki na wysokości do 8 tys. metrów.
Unia chce rozładować kryzys
Testy, które odbyły się także we Francji i Belgii, przeprowadzono na zlecenie Unii Europejskiej. Powstała pewna nadzieja, że uda się stopniowo rozładować tłumy oczekujących na przelot setek tysięcy pasażerów na najważniejszych europejskich lotniskach. Dalsze testy mają być przeprowadzone w niedzielę.
Pył wyrzucany do atmosfery przez wulkan Eyjafjoell spowodował paraliż prawie całej komunikacji lotniczej w Europie. W sobotę sytuacja pogorszyła się bowiem chmura pyłu, przesuwając się na południowy wschód, pokryła jeszcze większy obszar kontynentu.
Według prognoz meteorologicznych, we wtorek i środę należy liczyć się z możliwością jeszcze większej koncentracji pyłu i co za tym idzie większego zagrożenia dla ruchu lotniczego.
Paraliż europejskiego nieba jest przyczyną, powodującą odwoływanie udziału w niedizelnych uroczystościach żałobnych polskiej pary prezydenckiej. Spośród niemal stu zapowiadanych delegacji państwowych na najwyższym szczeblu odwołano około 1/3 - w tym przylot prezydentów USA i Francji, niemieckiej kanclerz, premiera Francji i brytyjskiego następcy tronu.
Źródło: PAP, tvn24.pl