"Rosja rozważa możliwość zerwania stosunków dyplomatycznych z Ukrainą po wydarzeniach na Krymie" – informuje rosyjski dziennik "Izwestia". Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew stwierdził w piątek po południu, że zerwanie stosunków jest jedną z opcji i zastrzegł, że nie podjęto jeszcze żadnej decyzji. Z kolei szef ukraińskiego MSZ Pawło Klimkin powiedział, że Ukraina może podnieść kwestie wprowadzenia reżimu wizowego z Rosją.
Rosja może być zmuszona zerwać stosunki dyplomatyczne z Ukrainą, jeśli kryzys związany z incydentami na Krymie i ukraińskimi sabotażystami się pogłębi - oświadczył w piątek rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew.
- Nie chciałbym, aby to się skończyło w ten sposób, ale jeśli nie będzie innego sposobu wpłynięcia na sytuację, to prezydent prawdopodobnie mógłby podjąć taką decyzję - powiedział szef rosyjskiego rządu i dodał. - Ostateczna decyzja, rzecz jasna, należy do prezydenta, który jest odpowiedzialny na politykę zagraniczną państwa - podkreślił Miedwiediew, który w Soczi, nad Morzem Czarnym bierze udział w spotkaniu szefów rządów Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej.
W piątek rosyjska gazeta "Izwestia" napisała, że jednym z wariantów odpowiedzi na działania strony ukraińskiej na Krymie może być zamknięcie rosyjskiej ambasady w Kijowie i odwołanie całego personelu placówki dyplomatycznej.
"Prezydent Władimir Putin powiedział, że Rosja nie pozostawi bez odpowiedzi incydentu na Krymie. Jednym z możliwych wariantów może być zerwanie stosunków dyplomatycznych. W Moskwie wariant ten jest opracowywany. Jednak ostatnie słowo w tej sprawie należy do prezydenta, który podejmie decyzję na podstawie zebranych danych" – mówił rozmówca dziennika z kręgów dyplomatycznych.
Sprawa ambasadora
Wiceszef komisji ds. międzynarodowych w izbie wyższej parlamentu, Radzie Federacji, Władimir Dżabarow w rozmowie z dziennikiem określił stosunki Ukrainy z Rosją jako "dość chłodne i natury technicznej".
Gazeta "Izwestia" przypomniała, że Kijów dotychczas nie zatwierdził kandydatury ambasadora Rosji. Moskwa zaproponowała na to stanowisko Michaiła Babicza. Strona ukraińska propozycji nie przyjęła. - Kijów nie może na razie dyskutować o kandydaturze nowego rosyjskiego ambasadora z powodu braku "pozytywnej dynamiki" w kontekście działań Rosji w Donbasie - powiedział szef ukraińskiego MSZ Pawło Klimkin.
Babicz jest przedstawicielem Władimira Putina w Nadwołżańskim Okręgu Federalnym. Ukraińska telewizja Kanał 5. zaliczyła go do zwolenników "partii wojny" w Rosji.
Odpowiedź Kijowa
Kijów także rozważa podjęcie kroków dyplomatycznych w odpowiedzi na zarzuty Kremla w sprawie Krymu.
– Strona ukraińska, jeśli to będzie koniecznie, może podnieść kwestie wprowadzenia reżimu wizowego z Rosją – powiedział szef ukraińskiego MSZ Pawło Klimkin agencji Interfax w Kijowie. - Musimy ściśle kontrolować wjazdy z terytorium Rosji - dodał.
Klimkin zastrzegł, że nie jest jasne, czy obowiązek wizowy pomógłby ukraińskim służbom w wykrywaniu rosyjskich agentów. Wskazał ponadto, że zachodzi ryzyko, iż odmowę wjazdu dla rosyjskich obywateli, którzy nie będą przez to mogli odwiedzać swych krewnych, Moskwa wykorzysta w celach propagandowych.
Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa ostrzegła natychmiast Ukrainę przed wprowadzeniem obowiązku wizowego wobec obywateli rosyjskich. - Decydując się na taki krok, Ukraina zaszkodziłaby sama sobie, bo Moskwa w reakcji podjęłaby te same działania, co utrudniłoby pracę Ukraińcom zatrudnionym w Rosji - oznajmiła.
Zarzuty FSB i odpowiedź Kijowa
W środę rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) poinformowała, że Ukraińcy planowali przeprowadzić atak terrorystyczny na Krymie, którego celem byłyby ważne elementy infrastruktury. FSB komunikowała, że została zlikwidowana tworząca się ukraińska siatka szpiegowska i udaremniona próba przerzucenia innej grupy dywersyjnej na Krym.
Po tych doniesieniach prezydent Władimir Putin oskarżył Ukrainę o stosowanie "praktyki terroru" dla sprowokowania nowego konfliktu i zdestabilizowania zajętego przez Rosję Krymu. Podkreślił, że w związku z "zatrzymaniem dywersantów" na Krymie nie mają sensu rozmowy tzw. czwórki normandzkiej (Rosja, Ukraina, Francja, Niemcy) na temat procesu pokojowego na wschodzie Ukrainy, do których miało dojść podczas wrześniowego szczytu G20 w Chinach.
W odpowiedzi na zarzuty FSB prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oświadczył, że rosyjskie doniesienia to fantazje i cyniczny pretekst do dalszych militarnych gróźb wobec Kijowa. Poroszenko powiedział, że zarządził wzmocnienie gotowości bojowej wszystkich ukraińskich sił, stacjonujących przy granicy z Krymem i przy linii walk z separatystami w Donbasie.
Autor: tas//rzw / Źródło: PAP, izvestia.ru, 112.ua, tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock