Izraelczycy zastrzelili 2 terrorystów Hamasu


Izraelscy żołnierze zastrzelili dwóch wysokich rangą członków Hamasu podejrzanych o zorganizowanie zamachu w ubiegłym miesiącu. Zginęła wtedy czwórka żydowskich osadników, w tym kobieta w ciąży. Był to najbardziej krwawy zamach na Izraelczyków od czterech lat.

Według słów ministra obrony Izraela, Ehuda Baraka, piątkowa operacja była "szybką odpowiedzią na morderstwo czwórki Izraelczyków". - Będziemy uderzać w organizacje terrorystyczne w każdym miejscu, z determinacją i bez kompromisów - dodał polityk.

Wojsko zabiło dowódców Hamasu w przeprowadzonym o świcie rajdzie na miasto Hebron leżące na Zachodnim Brzegu. - To była egzekucja. Zemścimy się - oświadczył Hamas w odpowiedzi na akcję Izraelczyków. W samych Hebronie po izraelskiej akcji doszło do zamieszek i demonstracji.

Owocna współpraca

Hamas twierdzi, że w lokalizacji napastników odpowiedzialnych za atak na osadników, Izraelczykom pomagały palestyńskie władze rządzące Zachodnim Brzegiem. Według organizacji kontrolującej Strefę Gazy, po zamachu, przez miesiąc służby bezpieczeństwa Autonomii Palestyńskiej aresztowały 750 osób związanych z Hamasem.

Pomagając w namierzeniu terrorystów, sprawująca władzę na Zachodnim Brzegu organizacja Fatah, stara się zbudować jak najlepszą pozycję negocjacyjną w toczących się rozmowach pokojowych z Izraelem. Zabicie czwórki Żydów dzień przed ich oficjalnym rozpoczęciem mogło bardzo źle wpłynąć na rozmowy.

Rozmowy znajdują się obecnie w impasie, po wznowieniu przez Izrael budowy osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu. Palestyńczycy bez zaprzestania tych działań nie chcą prowadzić negocjacji. Przywódcy Ligi Arabskiej oświadczyli, że zbiorą się w piątek, aby poszukiwać "alternatywnych rozwiązań" dla osiągnięcia porozumienia palestyńsko-izraelskiego.

Źródło: Reuters