Co najmniej 112 osób zginęło, a 280 zostało rannych w wyniku ataku sił izraelskich w Strefie Gazy na cywilów, którzy mieli oczekiwać w kolejce na pomoc humanitarną - podała agencja Reuters, powołując się na palestyńskie służby medyczne. Strona izraelska dementuje oskarżenia. Według niej ofiary są w większości wynikiem chaosu i zamieszek, do których doszło podczas "rozkradania" zawartości konwoju. Przedstawiciel rządu Izraela przekazał z kolei, że do "tragedii" mieli doprowadzić kierowcy ciężarówek, którzy wjechali w tłum.
W czwartek katarska stacja Al-Dżazira, cytując palestyńskie ministerstwo zdrowia, poinformowała o ataku sił izraelskich na cywilów stojących w kolejce i czekających na pomoc humanitarną. Według strony palestyńskiej co najmniej 112 osób zginęło, a 280 zostało rannych. Wcześniej informowano o 104 ofiarach śmiertelnych.
Palestyńskie władze przekazują, że głód wśród Palestyńczyków jest ogromny, a na każdy konwój pomocy humanitarnej oczekują tysiące osób, dlatego atak izraelski był tym bardziej okrutny.
Izraelskie wojsko zaprzecza, że ofiary zginęły wskutek ostrzału. Poinformowało, że "dziesiątki osób zostało rannych w wyniku stratowania, gdy do Gazy dotarły ciężarówki z pomocą humanitarną". Według armii ofiary wśród Palestyńczyków są w większości wynikiem chaosu i zamieszek, do których doszło podczas "rozkradania" konwoju, zaś część z nich została rozjechana przez pojazdy. Według izraelskiego rozmówcy Reutersa, żołnierze mieli otworzyć ogień do "kilku osób" w tłumie, które stanowiły dla nich zagrożenie.
Później w czwartek rzecznik izraelskiego rządu Avi Hyman, który nazwał wydarzenia w Gazie "tragedią", powiedział, że wstępne doniesienia wskazują, iż przyczyną śmierci cywilów byli kierowcy ciężarówek, którzy wjechali w tłum.
CZYTAJ TEŻ: Siły pokojowe ONZ o możliwej eskalacji na północnej granicy Izraela. Wymiana ognia wzbiera na sile
- W pewnym momencie (...) kierowcy ciężarówek, będący cywilnymi kierowcami ze Strefy Gazy, wjechali w tłum ludzi, ostatecznie zabijając, jak rozumiem, dziesiątki osób - mówił Avi Hyman. - Oczywiście jest to tragedia, ale nie jesteśmy jeszcze pewni szczegółów - dodał.
Wersję, według której dziesiątki osób zostało stratowanych podczas walki o zabranie zaopatrzenia z ciężarówek powtórzył także rzecznik Sił Obronnych Izraela (IDF) kontradmirał Daniel Hagari.
Minister bezpieczeństwa narodowego Izraela Itamar Ben Gwir oznajmił, iż "dzisiaj dowiedziono, że dostarczanie pomocy humanitarnej do Strefy Gazy jest nie tylko szaleństwem, ponieważ nasi zakładnicy są ciągle przetrzymywani w Strefie, ale też stanowi zagrożenie dla naszych żołnierzy".
Powiedział, że czołgi eskortujące ciężarówki z pomocą oddały następnie strzały ostrzegawcze, aby rozproszyć tłum, i wycofały się, gdy wydarzenia zaczęły wymykać się spod kontroli. - Żaden atak IDF nie został przeprowadzony w stronę konwoju z pomocą - powiedział. - IDF prowadziły tam operację humanitarną, aby zabezpieczyć korytarz humanitarny i umożliwić konwojowi z pomocą dotarcie do wyznaczonego punktu dystrybucji - dodał.
Prezydent Palestyny: ohydna masakra dokonana przez izraelską armię
W oświadczeniu palestyńskiego Hamasu podano, że zdarzenie może doprowadzić do fiaska negocjacji mających na celu osiągnięcie porozumienia w sprawie rozejmu i uwolnienia zakładników. Kontrolowany przez Hamas resort zdrowia Strefy Gazy obarczył odpowiedzialnością za tragedię "Stany Zjednoczone, wspólnotę międzynarodową i okupanta (Izrael)".
Prezydent Palestyny Mahmoud Abbas powiedział z kolei, że była to "ohydna masakra dokonana przez izraelską armię okupacyjną na ludziach czekających na ciężarówki z pomocą".
Jak pisze agencja Reuters, lokalni lekarze informują, że nie są w stanie poradzić sobie ze skalą i ciężkością obrażeń. Dziesiątki osób zabrano do szpitala Al-Shifa, który po izraelskich nalotach działa jednak jedynie częściowo.
Philippe Lazzarini, szef Agencji Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWA), powiedział dziennikarzom w Jerozolimie, że dostawy pomocy humanitarnej do całej Strefy Gazy zmniejszyły się od stycznia o połowę.
Opisał czwartek jako "kolejny dzień rodem z piekła". - Kiedy skończy się to szaleństwo? - pytał.
Biały Dom o "tragicznym i alarmującym zdarzeniu"
Biały Dom podał, że prezydent Joe Biden omówił "tragiczne i alarmujące zdarzenie" z przywódcami Egiptu i Kataru oraz sposoby umożliwienia uwolnienia zakładników przetrzymanych przez Hamas, a także kwestię sześciotygodniowego zawieszenia broni. Oświadczył, że konsekwentnie naciskał na Izrael, aby przedstawił realne plany zapewnienia podstawowego poziomu bezpieczeństwa w Strefie Gazy.
- Nie widzieliśmy jeszcze ich wdrożenia i jesteśmy tym głęboko zaniepokojeni. Liczba ofiar śmiertelnych jest głęboko niepokojąca i bardzo tragiczna - powiedziała rzeczniczka Białego Domu Olivia Dalton.
Departament Stanu USA oświadczył z kolei, że "pilnie poszukuje dodatkowych informacji na temat tych wydarzeń".
Konflikt w Strefie Gazy
W czwartek palestyńskie ministerstwo zdrowia poinformowało o wzroście liczby ofiar do 30 035 zabitych i 70 457 rannych od początku wojny w Strefie Gazy w październiku 2023 roku.
Konflikt rozpoczął atak bojowników Hamasu na południową część Izraela, w którym zginęło około 1200 osób, w większości cywilów, a około 250 osób zostało wziętych jako zakładnicy. Pod koniec czwartego miesiąca konfliktu w rękach Hamasu nadal znajduje się około 130 więźniów. 25 proc. wszystkich uprowadzonych jest uznawanych za zmarłych. Większość zakładników wyszła na wolność w listopadzie ubiegłego roku.
Źródło: PAP, Reuters