Izrael musi mieć "przerażająco potężną" broń dla odstraszania przed uderzeniem nuklearnym lub zniszczenia przeciwnika, który odważyłby się na atak atomowy - powiedział doradca izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, Uzi Arad.
Jego słowa, jak pisze agencja Reutera, to nawiązanie do domniemanego izraelskiego arsenału nuklearnego. Domniemanego, gdyż Tel Awiw, pilnie strzegący swoich sekretów, nigdy nie potwierdził jego istnienia.
Posiadany przez nas potencjał obronny musi zostać ulepszony i stać się przerażająco potężny oraz stworzyć sytuację, w której nikt nie odważy się urzeczywistnić zdolności szkodzenia nam. A jeśli się odważy, wyegzekwujemy pełną cenę, by oni również nie przetrwali. doradca premiera Izraela, Uzi Arad
Wypowiedź Arada odnosi się także do polityki gwarantowanego wzajemnie zniszczenia (mutually assured destruction - MAD). Głosi ona, że jednym z warunków skutecznego odstraszania nuklearnego jest doprowadzenie do sytuacji, gdzie obie strony konfliktu mają świadomość, iż użycie przez nie broni nuklearnej skutkowałoby zagładą obu państw (agresora i broniącego się).
"Nie" dla Iranu z atomem
W wywiadzie, który zostanie opublikowany w piątek przez dziennik "Haarec", doradca izraelskiego premiera wyraził też obawę, że w razie uzyskania broni jądrowej przez Iran jego śladem mogłoby pójść pięć lub sześć innych państw Bliskiego Wschodu, co byłoby dla Izraela "koszmarem". Fragmenty wywiadu "Haarec" umieścił na swej angielskojęzycznej stronie internetowej.
- Posiadany przez nas potencjał obronny musi zostać ulepszony i stać się przerażająco potężny oraz stworzyć sytuację, w której nikt nie odważy się urzeczywistnić zdolności szkodzenia nam. A jeśli się odważy, wyegzekwujemy pełną cenę, by oni również nie przetrwali - podkreślił doradca Netanjahu.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24