Po serii ataków na przedstawicieli mniejszości religijnych oraz aktywistów społecznych policja w Bangladeszu przeprowadziła obławę na domniemanych islamskich ekstremistów. W całym kraju zatrzymano około 900 osób podejrzewanych o dokonanie w sumie ponad 40 morderstw.
W piątek pracownik jednej z hinduistycznych świątyń w Bangladeszu został zaatakowany przez kilku napastników i zadźgany na śmierć. Do ataku doszło zaledwie kilka godzin po zakończeniu całonocnej policyjnej obławy na islamskich ekstremistów podejrzewanych o możliwe związki z atakami na tle religijnym.
Podejrzani o 40 morderstw
Według banglijskiej policji w sumie zatrzymano około 900 domniemanych islamistów, a liczba ta może wzrosnąć. Osoby te znajdowały się na policyjnych listach podejrzanych, którzy poszukiwani byli za dokonanie ponad 40 morderstw w ciągu ostatnich trzech lat. Według lokalnych mediów oczekuje się, że część zatrzymanych zostanie zwolniona po przesłuchaniu.
Z roku na rok w Bangladeszu nasilają się ataki na aktywistów społecznych, naukowców, przedstawicieli mniejszości religijnych i seksualnych. Tylko w ubiegłym tygodniu w tego typu atakach zginęli hinduistyczny duchowny, chrześcijański sklepikarz oraz żona oficera służb antyterrorystycznych.
Jak zauważa BBC, to właśnie morderstwo żony mundurowego mogło być bezpośrednią przyczyną rozpoczęcia policyjnej obławy. Inspektor generalny policji Shahidul Hoque zapowiadał w czwartek, że odpowiedzialni za zbrodnie zostaną "doprowadzeni przed oblicze sprawiedliwości bardzo szybko".
Kto stoi za atakami?
Nie jest jasne, kto dokładnie jest odpowiedzialny za serię ataków w Bangladeszu, najczęściej przeprowadzanych z użyciem ostrych narzędzi. Przeważnie przyznają się do nich lokalne komórki Al Kaidy lub tzw. Państwa Islamskiego. Nie wierzą w to jednak banglijskie władze, które twierdzą, że za atakami stoją lokalne grupy przestępcze.
W Bangladeszu muzułmanie stanowią ok 90 proc. ludności, hinduiści ok 9 proc., a buddyści i chrześcijanie ok. 1 proc.
Autor: mm//rzw / Źródło: BBC, Reuters, tvn24.pl