Stany Zjednoczone będą nadal wspierać walkę z tak zwanym Państwem Islamskim. Wiceprezydent USA Mike Pence zapełnił o tym w sobotniej rozmowie telefonicznej z irackim premierem Hajderem al-Abadim - poinformował iracki rząd.
Według komunikatu rządu w Teheranie Mike Pence zatelefonował do irackiego premiera w związku z piątkowym ostrzelaniem przez USA bazy lotniczej syryjskich wojsk rządowych. Według doniesień ostrzał był odwetem za wcześniejszy atak chemiczny w prowizji Idlib, w którym zginęły dziesiątki cywilów (prezydent USA Donald Trump oskarżył o zbrodnię syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada).
"Wiceprezydent USA potwierdził, że polityka USA w regionie nie zmieniła się, jej priorytetem jest pokonanie tak zwanego Państwa Islamskiego w Iraku i regionie" - głosi komunikat irańskiego rządu.
Aluzja do amerykańskiej akcji
W wydanym w piątek oświadczeniu zdominowany przez szyitów iracki rząd potępił atak chemiczny w prowizji Idlib, nie wymieniając jednak w tym kontekście nazwiska syryjskiego prezydenta.
Jednocześnie rząd Iraku skrytykował podjęte po ataku "pospieszne interwencje", co było niewątpliwą aluzją do amerykańskiej akcji. Odzwierciedla to dążenie Bagdadu do utrzymania dobrych stosunków zarówno z USA, jak i z będącym kluczowym sojusznikiem Asada szyickim Iranem.
Kierowana przez USA koalicja wspiera uderzeniami z powietrza i lądu działania wojsk irackich przeciwko rebeliantom, co pozwoliło na odzyskanie większości miast, jakie zajęli oni w 2014 roku na sunnickich terenach północnego i zachodniego Iraku.
Autor: tas//rzw / Źródło: PAP