Grupa pilotów indyjskiego lotnictwa wróciła w ostatnich dniach do ojczyzny po ćwiczeniach w Wielkiej Brytanii. Przez dwa tygodnie Hindusi za sterami swoich najnowszych rosyjskich myśliwców Su-30MKI latali u boku typhoonów RAFu. Teraz twierdzą, że z łatwością pokonali Brytyjczyków w walkach manewrowych 12:0. Przechwałki Hindusów wywołały irytację na Wyspach.
Ćwiczenia o nazwie Operation Indradhanush odbyły się na brytyjskich poligonach. RAF traktowało je jako ciekawą okazję do lepszego zapoznania się z Su-30MKI, czyli jedną z najnowszych odmian linii rosyjskich myśliwców opartych na radzieckim Su-27. Podobne maszyny mają być podstawą rosyjskiego lotnictwa w najbliższych latach. Dla Hindusów była to natomiast ciekawa okazja do zapoznania się z metodami szkolenia jednego z najnowocześniejszych lotnictw na świecie.
Złamanie zwyczaju
Nie wiadomo wiele o tym, co dokładnie ćwiczyli piloci RAF i IAF, jednak po powrocie do domu jeden z indyjskich pilotów, kapitan Ashu Srivastavy, oznajmił w telewizji, że on i jego koledzy odnieśli zdecydowane zwycięstwo w symulowanych walkach manewrowych na krótkim dystansie. Indyjscy piloci mieli osiągnąć "wyjątkowe" wyniki i wygrać 12 z 12 pojedynków. Nawet takie, w których jeden Su-30MKI był przeciwko dwóm typhoonom.
Wygłaszanie takich twierdzeń jest rzeczą niecodzienną. Piloci biorący udział w międzynarodowych ćwiczeniach zwyczajowo nie próbują publicznie ogłaszać swojej wyższości czy informować o udanych symulowanych zestrzeleniach. Wypowiedź indyjskiego wojskowego wywołała więc irytację w RAF.
Brytyjczycy zdenerwowani
Anonimowy brytyjski wojskowy rozmawiający z dziennikiem "The Independent" określił twierdzenia kpt. Srivastavy jako "komiczne". - Nagłówki w indyjskiej prasie mają się nijak do rzeczywistych wyników scenariuszy taktycznych przeprowadzonych podczas ćwiczeń - powiedział Brytyjczyk i dodał, że to przechwałki obliczone na poklask "lokalnego odbiorcy". Stwierdził przy tym, że brytyjscy piloci "walczyli z jedną ręką związaną", bo nie wykorzystywali wszystkich możliwości systemów elektronicznych swoich maszyn.
Sprawę skomentował też dla dziennika Tony Osborne, szef londyńskiego oddziału tygodnika "Aviaton Week". - Tego rodzaju wyniki bliższe raczej meczowi krykieta brzmią imponująco, ale trzeba je traktować ostrożnie. Trzeba na nie spojrzeć przez pryzmat ego pilota myśliwca, dumy narodowej i polityki - stwierdził. Dodał przy tym, że myśliwce typu Typhoon zaprojektowano z myślą o walce z maszynami z rodziny Su-27.
Co więcej, we współczesnej doktrynie walk powietrznych większy nacisk stawia się na walkę na dalekim dystansie przy pomocy rakiet, zanim dojdzie do spotkania i gwałtownych manewrów znanych z filmów. W tym kontekście kpt. Srivastavy przyznał, że Su-30MKI sprawowały się gorzej w symulowanej walce na odległość.
Autor: mk\mtom / Źródło: Independent
Źródło zdjęcia głównego: RAF