- Gdyby tylko szło o maile, czy szef FBI tak gwałtownie zaingerowałby w wybory? - pytał w "Faktach po Faktach" prof. Zbigniew Lewicki stwierdzając, że na ostatniej prostej kampanii "w trakcie nieprawdopodobnego wydarzyło się niemożliwe" i Donald Trump znów ma szanse na zwycięstwo w wyborach.
Profesor Lewicki mówił, że za oceanem pojawiają się sugestie, że nowe śledztwo FBI w sprawie Hillary Clinton może "iść w kierunku fundacji" jej i jej męża - byłego prezydenta - Billa Clintona.
"Idź za śladem pieniędzy"
Lewicki tłumaczy, że sytuacja może odpowiadać temu, co niegdyś informator dwóch dziennikarzy "The Washington Post" powiedział w czasie śledztwa dot. afery Watergate: - Idźcie za śladem pieniędzy, "follow the money".
Zdaniem prof. Lewickiego nie można wykluczyć tego, że FBI zacznie badać ewentualne nieścisłości w księgach fundacji Clintonów, "przerzucanie pieniędzy z fundacji na konta osobiste, sprzedawanie wpływów". - Gdyby tylko szło o maile, czy szef FBI tak gwałtownie zaingerowałby w wybory? - pytał.
Dziennikarz TVN24 BiS, a niegdyś wieloletni korespondent w USA Piotr Kraśko mówił z kolei, że to, co James Comey, dyrektor FBI zrobił, wydaje mu się "zachowaniem absurdalnym". Uznał, że publiczne stwierdzenie, że coś znaleziono w dokumentach mających dotyczyć Hillary Clinton i nie wyjaśnienie tego, czym to "coś" jest, rzuca cień na kampanię. - Nikt nie wie, co dokładnie znaleziono, więc (Comey - red.) powinien powiedzieć więcej - tłumaczył.
W piątek dyrektor FBI w liście do Kongresu poinformował, że w toku innego śledztwa prowadzonego przez agentów, znaleziono dokumenty mogące mieć duże znaczenie dla kwestii badanej wcześniej sprawy korzystania przez kandydatkę demokratów w wyborach prezydenckich z prywatnej skrzynki mailowej w latach 2009-2013, kiedy była sekretarzem stanu USA.
Comey dodał jednak, że nie wie, jak istotne są to dowody i dopiero zostaną przeanalizowane. Uznał jednak, że śledztwo powinno się rozpocząć.
Prof. Lewicki uznał, że w tej sytuacji - gdy sprawa jest "zamknięta", bo FBI prowadząca śledztwo nie będzie mogło upublicznić żadnych dokumentów, czego zażądała Clinton - szanse na triumf Donalda Trumpa 8 listopada znów wzrastają.
Trump nie może tylko "skompromitować się kolejną wypowiedzią" - zaznaczył amerykanista.
Autor: adso/kk / Źródło: tvn24