Policja nie zgadza się na kolejne protesty. "To jak wypowiedzenie wojny"


Nie ma zgody hongkońskiej policji na prodemokratyczną pikietę i marsz protestu, planowane na niedzielę przez Obywatelski Front Praw Człowieka. Zdaniem policji istnieją obawy, że demonstracja może doprowadzić do aktów przemocy i wandalizmu.

Front zorganizował w ostatnich miesiącach szereg dużych, pokojowych manifestacji przeciwko władzom Hongkongu oraz proponowanej przez nie nowelizacji prawa ekstradycyjnego. W jednej z tych manifestacji w czerwcu uczestniczyło według Frontu prawie 2 miliony osób.

Policja nie wyraża zgody

Od kilku tygodni policja konsekwentnie odmawia jednak wydania zgody na kolejną demonstrację Frontu. Wcześniej odrzuciła wniosek w sprawie protestu, który miał się odbyć 31 sierpnia, a w czwartek nie zezwoliła na pikietę w dzielnicy Causeway Bay i marsz do dzielnicy Central, jakie planowano na najbliższą niedzielę.

Odmowę uzasadniono obawami, że uczestnicy marszu mogą zboczyć z wyznaczonej trasy, dopuszczać się aktów wandalizmu i spowodować zagrożenie. Według policji po zakończeniu poprzednich demonstracji organizowanych przez Front dochodziło do przemocy, blokowania dróg i niszczenia mienia publicznego.

Przedstawicielka Frontu Bonnie Leung oceniła, że zakaz jeszcze bardziej zirytuje ludzi i sprawi, że niektórzy jeszcze bardziej się zradykalizują. - Jeśli pokojowe protesty nie działają albo w ogóle się na nie nie zezwala, to w naturze ludzkiej leży, że ludzie będą coraz bardziej radykalni i będą nasilać swoje działania. To jak wypowiedzenie wojny nawet najbardziej pokojowo nastawionym protestującym - powiedziała.

Front odwołał się od decyzji, a jego apelacja zostanie rozpatrzona w piątek – poinformowały władze w komunikacie. Tego samego dnia podjęta zostanie również decyzja dotycząca apelacji w sprawie innego marszu, planowanego na sobotę w dzielnicy Tin Shui Wai na Nowych Terytoriach, na który policja również nie wydała zgody.

Protesty w Hongkongu

Trwające od trzech miesięcy prodemokratyczne protesty pogrążyły Hongkong w największym kryzysie politycznym od jego przyłączenia do Chińskiej Republiki Ludowej w 1997 roku. Szefowa lokalnych władz Carrie Lam zapowiedziała niedawno, że wycofa kontrowersyjny projekt zmian prawa ekstradycyjnego, przewidujący m.in. możliwość odsyłania podejrzanych do Chin kontynentalnych, który był pierwotną przyczyną fali protestów.

Lam nie przychyliła się jednak do żadnego z czterech pozostałych postulatów protestujących. Żądają oni powołania niezależnej komisji do zbadania działań rządu i policji, nienazywania demonstracji "zamieszkami", uwolnienia wszystkich zatrzymanych demonstrantów oraz demokratycznych wyborów władz regionu.

HongkongPAP

Autor: mart\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: