Od grudnia 2020 roku w Holandii miała miejsce seria ataków wymierzonych w supermarkety, sprzedające polskie produkty. Do trzech z nich przyznał się 20-letni mieszkaniec Amsterdamu Hyron A. W trakcie jednego z ataków użyto miny przeciwpiechotnej - poinformowała miejscowa policja.
Pod koniec września holenderska Prokuratura Krajowa przekazała, że o napady na polskie sklepy podejrzewa dziewięć osób. Hyron A., który był jedną z nich, stanął przed sądem w Haarlem w środkowej części kraju.
20-latek już pierwszego dnia rozprawy przyznał się do spowodowania eksplozji w sklepach w Aalsmeer, Beverwijk i Tilburgu. Nie chciał wyjawić, kim byli jego mocodawcy. Przyznał jedynie, że zrobił to dla pieniędzy, których jednak nigdy nie otrzymał.
Z wewnętrznych ustaleń policji, do których dotarł dziennik "De Telegraaf", wynika, że do ataku na supermarket w Beverwijk użyto miny przeciwpiechotnej. - Jesteśmy zdumieni, że tego rodzaju broń jest wykorzystywana przez przestępców – powiedział gazecie przewodniczący związku policyjnego ACP Gerrit van de Kamp.
Ataki na polskie sklepy w Holandii
W grudniu 2020 roku i na początku stycznia 2021 roku doszło do ataków na polskie supermarkety w Aalsmeer, Heeswijk-Dinther, Beverwijk i Tilburgu. Ponadto ładunki eksplodowały w polskich sklepach w Lelystad i Rotterdamie.
Jeden z ostatnich ataków miał miejsce pod koniec czerwca w Panningen na południu Holandii. Sklep przy Pastoor Huijbenplein został zaatakowany w ciągu miesiąca aż trzy razy.
Właścicielami zaatakowanych supermarketów są głównie iraccy Kurdowie, jednak sklepy sprzedają polskie produkty, a ich klientami są głównie Polacy.
Wcześniej policja informowała, że nic nie wskazuje na to, by przestępstwa miały podłoże etniczne i były skierowane przeciwko Polakom. Oficer w biurze prasowym policji w Hadze powiedział tymczasem, że "motywy tej kampanii zastraszania są dla nas niejasne".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock