2,5 miliarda euro - to pula nagród w świątecznej loterii w Hiszpanii. Po kupony ustawiają się olbrzymie kolejki. Szczególną popularnością cieszy się sklep Dony Manolity, otwarty w 1904 roku. Według legendy, dzięki religijnej założycielce, sklep sprzedaje szczęśliwe kupony loteryjne.
- Dona Manolia, bardzo wierząca osoba wzięła kiedyś kupony loteryjne do najświętszej Dziewicy z Pilar i potarła je o suknię z ikony. Dzięki temu jej sklep zaczął sprzedawać zwycięskie kupony - opowiada Hiszpanka Concha Corona.
- Warto tyle stać, jeśli jest szansa na zwycięski kupon. Biorąc pod uwagę nasze potrzeby, oczekiwania i szczęśliwą passę sklepu Dony Manolity, warto wydać te 20 euro - dodaje inna Hiszpanka czekająca w kolejce na kupno biletu.
- Jeśli wygram, pojadę do Rosji, do wioski w której mieszka moja matka i zbuduję tam szkołę i przedszkola, żeby dzieci miały właściwą edukację. Dzięki pieniądzom moja córka będzie też mogła skończyć studia - opowiada mająca nadzieję na wygraną Valentina.
Dwustuletnia loteria
Transmitowane na żywo przez telewizję losowanie od sobotniego poranka prowadzą uczniowie stołecznej Szkoły Świętego Ildefonsa, w tym 11-letnia Kubanka Sherley Fonseca, która do Hiszpanii przeprowadziła się przed pięcioma laty. Obecność dzieci imigrantów w loterii świątecznej stopniowo staje się coraz większa, co ma odzwierciedlić coraz większą rolę imigrantów w społeczeństwie hiszpańskim oraz przyczynić się do szerzenia tolerancji. Początki hiszpańskiej loterii bożonarodzeniowej sięgają 1763 roku. W dzisiejszej formie organizowana jest od roku 1812. Przydomek "bożonarodzeniowa" zdobyła jednak dopiero w roku 1892.
Autor: nsz//bgr / Źródło: TVN24, PAP