Hiszpańska minister obrony Maria Dolores de Cospedal zapewniła w czwartek, że w Hiszpanii "nie więzi się nikogo za to, że jest zwolennikiem niepodległości", jak twierdzi były kataloński premier Carles Puigdemont.
- Kłamstwo powtarzane nawet tysiąc razy nie staje się prawdą - odpowiedziała na oświadczenia Puigdemonta szefowa resortu obrony, wypowiadając się na konferencji prasowej w Brukseli. - Wszyscy na świecie wiedzą, że w Hiszpanii istnieją demokratyczne procedury, które stosujemy wobec tych, którzy chcą zmienić kształt naszego państwa, ale w tym celu należy mieć za sobą większość, a oni jej nie mają - dodała.
Maria DoloresDe Cospedal, która brała udział w spotkaniu ministrów obrony krajów NATO w Brukseli, dodała, że sojusznicy Hiszpanii w NATO "nie potrzebują żadnych wyjaśnień, jednak kiedy ktoś mija się z prawdą, należy na to zareagować".
Strajk generalny "miał niezwykle małe poparcie"
Minister odniosła się także do środowego strajku generalnego w Katalonii, który - jak podała hiszpańska agencja EFE - sparaliżował między innymi katalońską sieć kolejową.
Według minister de Cospedal, "miał on niezwykle małe poparcie (...) chociaż istnieją osoby, które chciały stworzyć inne wrażenie i usiłowały zbojkotować funkcjonowanie komunikacji, co najbardziej niepokoi obywateli".
Strajku nie poparły dwie wielkie ogólnokrajowe centrale związkowe - Komisje Robotnicze i Powszechna Unia Pracujących (UGT).
Organizatorami strajku były Konfederacja Katalońskich Związków Zawodowych (CSC), Unia Generalna Pracowników Oświaty Katalońskiej (USTEC) i inne gremia związkowe opowiadające się za niepodległością bądź dalszym poszerzeniem niezależności od Madrytu.
Przeprowadziły go pod hasłami socjalnymi, a także niepodległościowymi.
Paraliż komunikacyjny Katalonii
Strajkujący protestowali między innymi przeciwko warunkom, na jakich zatrudniani są katalońscy prekariusze, i przeciwko dekretom rządu centralnego upraszczającym formalności związane z przenoszeniem firm z Katalonii do innych regionów Hiszpanii, co umożliwiło masową ucieczkę ich centralnych przedstawicielstw z Katalonii do innych regionów Hiszpanii.
Jednocześnie domagali się uwolnienia "katalońskich więźniów politycznych", to jest czołowych katalońskich polityków, którzy zainicjowali i poparli referendum w sprawie niepodległości regionu.
Strajk sparaliżował w regionie ruch kolejowy i drogowy na pięćdziesięciu trasach, między innymi Barcelona-Madryt i Barcelona-granica Francji, ruch drogowy w miastach, szkolnictwo i pracę wielu instytucji.
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP