Uściski dłoni, poczty sztandarowe i zapewnienia o pokojowych zamiarach - w takiej atmosferze północnokoreański dyktator Kim Dzing Il podjął prezydenta Korei Południowej Ro Mu Hiuna. Koreański szczyt potrwa trzy dni.
Ro, któremu w podróży towarzyszy 300 biznesmenów, na przywitanie podkreślił, że jego celem jest "porozumienie pokojowe równoległe z ekonomicznym rozwojem". Wcześniej, przekraczając pieszo strefę zdemilitaryzowaną oddzielającą dwa państwa, Ro zapewniał, że "dołoży starań, aby jego przekroczenie granicy było okazją do usunięcia zakazanego muru i marszu w kierunku pokoju i pomyślności".
- Ta linia jest murem, który dzielił naród przez pół wieku. Spowodował, że nasz naród wiele wycierpiał a rozwój był powstrzymywany. Linia będzie stopniowo zacierana, a mur upadnie - dodał Ro, któremu towarzyszyła małżonka.
Ta linia jest murem, który dzielił naród przez pół wieku. Spowodował, że nasz naród wiele wycierpiał a rozwój był powstrzymywany. Linia będzie stopniowo zacierana a mur upadnie. Prezydent Korei Płd. Ro Mu Hiun
Spotkanie na szczycie przywódców obu państw koreańskich jest zaledwie drugim w historii obu krajów. Pierwsze odbyło się w 2000 r., a ówczesny prezydent Korei Płd. Kim Dze Dzung przyleciał do Phenianu samolotem.
Źródło: PAP