"Guardian": Brytyjczycy odmówili USA baz do ataku na Iran

Bombowce B-1 na wyspie Diego Garcia podczas ataku na Afganistan w 2001 roku
Bombowce B-1 na wyspie Diego Garcia podczas ataku na Afganistan w 2001 roku
Źródło: USAF
- Rząd Wielkiej Brytanii odrzucił prośby USA, aby udostępnić swoje bazy do przygotowań do ataku na Iran - twierdzi brytyjski dziennik "Guardian". Brytyjskie władze miały w tajemnicy przyjąć stanowisko prawne, iż w obecnej sytuacji atak prewencyjny na Iran byłby naruszeniem prawa międzynarodowego.

Władze USA mają, według dziennika, od dłuższego czasu lobbować w Londynie na rzecz uzyskania maksymalnego wsparcia w razie przeprowadzenia uderzenia na irańskie instalacje jądrowe. Jak twierdzi źródło "Guardiana", Amerykanie mają być "zaskoczeni", oporem stawianym przez konserwatywno-liberalną koalicję rządząca.

Jak precyzuje dziennik, Waszyngton nie wystosował jeszcze formalnej prośby o udostępnienie baz dla samolotów atakujących Iran. Obecnie mają trwać jedynie wstępne dyskusje i "badanie" stanowiska Brytyjczyków. Londyn miał też nie otrzymać żadnej informacji o tym, że Amerykanie prowadzą przygotowania do ataku na Iran. Prowadzono jedynie sztabowe ćwiczenia dotyczące takiego scenariusza.

Trampolina do ataku

Jednym z elementów kampanii bombardowania Iranu byłoby wykorzystanie wielkiej bazy lotniczej na wyspie Diego Garcia na Oceanie Indyjskim, która z racji na swoje położenie jest świetnym miejscem do bazowania ciężkich bombowców strategicznych. Wyspa jest odosobniona i można ukryć to, co się na niej dzieje, pozostaje poza zasięgiem wojska Iranu i ma odpowiednie wyposażenie do obsługi nawet największych maszyn. Podczas interwencji w Afganistanie i Iraku to stamtąd operowały między innymi amerykańskie bombowce strategiczne B-1, B-2 i B-52.

Duże znaczenie ma też to, że Diego Garcia jest formalnie terytorium Wielkiej Brytanii, która jest ścisłym sojusznikiem USA. Jak twierdzi "Guardian" Brytyjczycy mieli jednak - ku zaskoczeniu Amerykanów - nie wyrazić wstępnej zgody na gromadzenie na wyspie sił, które miałyby później zostać wykorzystane do ataku na Iran. Rozmowy miały dotyczyć też baz na Cyprze i Wyspie Wniebowstąpienie, które mogą służyć jako punkty tranzytowe podczas gromadzenia sił do ataku.

Cały atol Diego Garcia jest wielką bazą wojsk USA
Cały atol Diego Garcia jest wielką bazą wojsk USA
Źródło: NASA

- Wydaje mi się, że Amerykanie byli zdziwieni, że rząd nie chciał udzielić stosownych zapewnień o gotowości do pomocy - miał powiedzieć informator "Guardiana". - Spodziewali się oporu ze strony liberałów, ale nie ze strony Torysów. To było zaskoczenie - dodał rozmówca gazety.

Taka postawa Londynu ma być oparta o tajną opinię urzędu głównego doradcy prawnego rządu, którą rozesłano do Downing Street 10 (siedziba premiera) oraz do ministerstwa spraw zagranicznych i obrony. Według prawników, nie można stwierdzić, że Iran stanowi obecnie "oczywiste zagrożenie" i w takiej sytuacji atak wyprzedzający byłby "oczywistym naruszeniem prawa międzynarodowego". Według informatora gazety, tego argumentu rząd w Londynie wykorzystuje do odpierania nacisków Amerykanów.

Bliskowschodni punkt zapalny

Pomimo tego, Brytyjczycy mają być gotowi do udzielenia wsparcia, gdy już dojdzie do ataku na Iran. Nie chcą jedynie uczestniczyć w przygotowaniach. Ma to mieć swoją "cenę". - Jest prawdopodobne, że jeśli Izraelczycy, albo Amerykanie, zdecydują się zaatakować Iran, to nie uprzedzą o tym Wielkiej Brytanii - stwierdziło źródło "Guardiana". - W sumie to rząd woli, aby tak zostało - dodał informator.

Tego rodzaju spór wskazuje na pewne ochłodzenie "specjalnego sojuszu" Waszyngtonu i Londynu. W 2003 roku rząd Tony'ego Blaira całkowicie wsparł prezydenta George W. Busha w inwazji na Irak, co okazało się bardzo kosztowne, zwłaszcza jeśli chodzi o wizerunek Wielkiej Brytanii. Rząd konserwatywnego Davida Camerona zdaje się zajmować nieco bardziej zdystansowane stanowisko.

Atak na Iran natomiast nie jest jeszcze przesądzony. Administracja Barcka Obamy zapewnia, że priorytet ma dyplomacja, a nie rozwiązanie siłowe. Na dodatek wybory w USA czynią atak ze strony tego kraju obecnie niemal niemożliwym, bowiem tego rodzaju operacja ma małe poparcie społeczne i nie przysporzyła by głosów Obamie. Niewiadomą pozostaje Izrael, który wielokrotnie groził atakiem. Nie wiadomo jednak, czy siły zbrojne tego kraju będą w stanie skutecznie porazić wszystkie irańskie instalacje nuklearne, w których rzekomo ma być budowana broń jądrowa.

Autor: mk//kdj / Źródło: Guardian, tvn24.pl

Czytaj także: