Dla świata zewnętrznego jest to ewidentnie głębokie pęknięcie na Kremlu i obnażenie słabości Putina - powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24 doktor Agnieszka Bryc z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Komentowała wydarzenia w Rosji i marsz najemników Grupy Wagnera na Moskwę, który - na rozkaz Jewgienija Prigożyna - został zawrócony. Ukraiński dziennikarz Ołeh Biłecki mówił, że "rosyjskie społeczeństwo zobaczyło całkiem inne zachowanie" ich prezydenta. Natomiast generał Roman Polko, były dowódca jednostki GROM, ocenił, że "Prigożyn nie był gotów zdobyć Moskwy, ale przy okazji zdemaskował słabość Moskwy".
Po tym, jak właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn ruszył na Moskwę z kilkoma tysiącami najemników, prezydent Rosji Władimir Putin nazwał wagnerowców zdrajcami i zapewnił, że buntownicy poniosą odpowiedzialność przed prawem i narodem, a Rosja zostanie obroniona.
W sobotę wieczorem Prigożyn poinformował jednak, że wydał rozkaz zawrócenia spod Moskwy. Biuro Alaksandra Łukaszenki przekazało równocześnie, że białoruski dyktator był tym, który - za zgodą Putina - prowadził z Prigożynem sobotnie negocjacje. Kreml poinformował, że najemnicy Grupy Wagnera, którzy ruszyli w stronę Moskwy - łącznie z ich liderem - nie zostaną osądzeni, a sam Prigożyn przeniesie się na Białoruś.
Biłecki: Rosjanie nie potrafią wybaczyć tylko słabości, a Putin ją pokazał
Wydarzenia w Rosji komentowali goście sobotniego specjalnego wydania "Faktów po Faktach".
Ołeh Biłecki, ukraiński dziennikarz relacjonujący wydarzenia z wojny na Ukrainie także w TVN24, powiedział, że "Rosjanie potrafią wybaczyć swojemu prezydentowi dosłownie wszystko - okrucieństwo, barbarzyństwo, jakieś inne rzeczy". - Nie potrafią wybaczyć tylko jednej rzeczy. Ta rzecz nazywa się słabość. A dzisiaj Władimir Putin pokazał tę słabość - dodał.
Biłecki mówił, że nie wiadomo, co będzie dalej z Grupą Wagnera i jak dalej będą się po rosyjskiej stronie toczyły działania wojenne. - Powiem tylko jedno - dziś mamy do czynienia z tym, że to rosyjskie społeczeństwo zobaczyło całkiem inne zachowanie Władimira Putina i pewnie skutki tego będziemy jeszcze obserwować i odczuwać. Tutaj moim zdaniem jakiś malutki płomień pozytywu, że być może z tego zaczną się wielkie zmiany - stwierdził.
Prof. Legucka: rosyjskie społeczeństwo Putinowi tego nie zapomni
W dalszej części programu sytuację w Rosji komentowały profesor Agnieszka Legucka, analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) i Akademii Finansów i Biznesu Vistula oraz doktor Agnieszka Bryc z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Profesor Legucka powiedziała, że to, co się w sobotę wydarzyło w Rosji "to był chyba w ogóle największy test działań antykryzysowych dla systemu putinowskiego od lat". - I rzeczywiście Władimir Putin pokazał słabość. Albo - inaczej mówiąc - zareagował niezgodnie ze swoją dotychczasową praktyką, bo zwykle się chował do bunkra i obserwował sytuację z dystansu - zauważyła.
- Pokazał słabość. Rosjanie w Rostowie panicznie uciekali z miasta. Widać wyraźnie, że rosyjskie społeczeństwo nie zapomni mu tego - dodała.
Doktor Bryc: to pierwsza rysa, która może rozsadzić wieże kremlowskie
- Zobaczymy, jaki efekt społeczny wywoła ten obecny kryzys, bo dla świata zewnętrznego jest to ewidentnie głębokie pęknięcie na Kremlu i obnażenie słabości Putina. To jest pierwsza rysa, która może rozsadzić wieże kremlowskie - komentowała z kolei doktor Agnieszka Bryc.
- Natomiast w oczach społeczeństwa to jest dowód na to, że Putin poradził sobie w sytuacji, która groziła nawet czymś, co przypominałoby rok 1917 (kiedy w Rosji doszło do dwóch rewolucji - red.) - dodała.
Gen. Polko: Prigożyn nie był gotów zdobyć Moskwy, ale przy okazji zdemaskował słabość Moskwy
Kolejny gość programu, były dowódca jednostki wojskowej GROM generał Roman Polko ocenił, że to, jak się rozwiązała sobotnia sytuacja w Rosji, pokazuje nie tylko słabość Putina, ale też Prigożyna.
- On nie był gotów zdobyć Moskwy, ale przy okazji zdemaskował słabość Moskwy, jeśli chodzi o systemy obronne, bezpieczeństwa. Widać, że Kijów zdobyć zdecydowanie trudniej niż Moskwę - powiedział. Zdaniem generała Polko szef wagnerowców "ten rajd prowadził w sposób kuriozalny, bo jedyne przeszkody, jakie spotykał po drodze, to jakieś ciężarówki z piaskiem albo jakaś koparka, która kopała gdzieś tam w asfalcie dziurę". - A w samej Moskwie budowano takie zabezpieczenia, które z pewnością nie spełniłyby swojej roli - dodał.
Według byłego dowódcy GROM-u Prigożyn "nie miał żadnego pomysłu co zrobić, kiedy już tę Moskwę zdobędzie". - Nie przedstawił żadnej odezwy, orędzia, które kierowałby do żołnierzy rosyjskich, aby się do niego przyłączali czy do narodu - zauważył. - Widać było od początku, że to jest jakieś emocjonalne działanie, niezbyt przemyślane, niezbyt przygotowane, stąd też skazane na porażkę - dodał rozmówca TVN24.
Źródło: TVN24