Amerykańska Federalna Administracja Awiacji wydała pozwolenie liniom lotniczym na wznowienie lotów do Izraela. Zakaz obowiązywał od wtorku, ze względu na potencjalne zagrożenie lotniska w Tel Awiwie ostrzałem palestyńskich rakiet. Według konserwatywnego senatora Teda Cruza był to "gospodarczy bojkot Izraela" zarządzony przez Baracka Obamę.
Zniesienie zakazu zostało zarządzone w środę późnym wieczorem i weszło w życie tuż przed północą czasu amerykańskiego, czyli w czwartek nad ranem czasu polskiego. Linie US Airways zapowiedziały, że wyślą czwartkowy samolot z Filadelfii do Tel Awiwu.
Jak podała FAA, sytuacja wokół lotniska międzynarodowego Ben Guriona (port lotniczy pod Tel Awiwem i główne lotnisko Izraela) "nadal pozostaje płynna" i będzie "uważnie monitorowana".
Odwołane loty
Zakaz lotów wprowadzono we wtorek wieczorem, po tym jak w pobliżu portu lotniczego upadła rakieta wystrzelona ze Strefy Gazy. Uszkodziła jeden budynek mieszkalny, ale nikomu nic się nie stało. Podobną decyzję do Amerykanów podjęła Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA), która "zdecydowanie zaleciła" wstrzymanie lotów do Izraela.
W efekcie amerykańskie i europejskie linie lotnicze pozawracały samoloty już w powietrzu i wstrzymały kolejne loty. W praktyce odcięło to Izrael od państw zachodnich, bowiem lotnisko Ben Guriona obsługuje wszystkie rejsowe połączenia z zagranicą.
Zakaz lotów ostro potępił konserwatywny republikański senator Ted Cruz, członek frakcji Tea Party. Zarzucił Barackowi Obamie, że rozpoczął "gospodarczy bojkot Izraela" i wywarł presję na FAA, aby zakazać lotów. Departament Stanu USA określił ten zarzut jako "śmieszny i obraźliwy".
Szef amerykańskiej dyplomacji John Kerry podkreślił wcześniej w rozmowie z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, że zawieszenie lotów do Tel Awiwu jest podyktowane wyłącznie troską o bezpieczeństwo.
Autor: mk\mtom / Źródło: Washington Post