Wcześniej określał marsze równości mianem "dzieła szatana", teraz nazywa je "bronią masowego rażenia" Zachodu. Mer Moskwy Jurij Łużkow znów dał znać światu, że homofobi z całego globu mogą na niego liczyć.
Miejsce na ostatnie oznajmienia Łużkow znalazł w "Moskowskim Komsomolcu". - Tak chwalone zachodnie demokracje zachowują się jak smok z bajki: gdy odcina się mu głowę, wyrastają trzy nowe. Umówiliśmy się z nimi, że NATO nie zostanie rozszerzone, przyjęli do wiadomości nasz sprzeciw wobec powiększania tarczy antyrakietowej, a kilka lat później mamy u swych drzwi NATO, przed oknami tarczę, a w przedsionku naszych domów parady gejów - oznajmił hołubiony przez Kreml mer, który od kilkunastu lat bez przerwy trzyma się władzy.
- Istnieje bezpośredni związek między rakietami a nietradycyjną orientacją seksualną. I jedno, i drugie to broń masowego rażenia, instrument walki przeciwko naszej suwerenności - ocenił Łużkow "duchowego McDonalda" i "rozkład moralny", jakim według niego są parady równości. Mer znalazł również ich sens. Mają one "zahamować innowacyjne procesy" w Rosji i "pozbawić naród przyszłości".
Rosyjscy homoseksualiści ocenili w reakcji na te uwagi, że "homofobia partii rządzącej [Łużkow należy do prokremlowskiej partii Jedna Rosja - red.] staje się coraz bardziej antyzachodnia, tradycjonalistyczna i klerykalna".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24