Rosyjski gigant gazowy Gazprom ostrzega Unię Europejską, że od nowego roku państwa Wspólnoty mogą spodziewać się zakłóceń w dostawach surowca. Winę za to ponosi, według Gazpromu, Ukraina.
Rosyjski wicepremier, a zarazem szef Rady Dyrektorów Gazpromu, Wiktor Zubkow przesłał w tej sprawie notę kierownictwu Unii Europejskiej, szefom rządów Austrii, Bułgarii, Czech, Francji, Grecji, Niemiec, Polski, Rumunii, Słowacji, Słowenii, Węgier i Włoch.
Zubkow napisał w niej, że "Gazprom, jak zawsze, będzie realizować swe zobowiązania kontraktowe wobec unijnych klientów". Nie wykluczył jednak, że "obecne stanowisko strony ukraińskiej" i jakieś jej posunięcia "mogą doprowadzić do zakłócenia stabilności dostaw do Unii".
Szef Rady zapewnił jednak, że do końca roku 2008 strona rosyjska będzie prowadzić ze stroną ukraińską intensywne rozmowy, zaznaczając, że odpowiedzialność w sporze gazowym spada na Ukrainę.
W czwartek Gazprom ostrzegł Ukrainę, przez którą idzie 80 proc. dostaw gazu na Zachód, że przestanie dostarczać gaz od 1 stycznia, jeśli rząd w Kijowie nie spłaci zadłużenia za gaz wynoszącego 2 mld dolarów.
W piątek Komisja Europejska podała, że Rosja i Ukraina zgodnie zapewniły, że mimo ich sporu gazowego dostawy surowca do państw Unii Europejskiej nie są zagrożone.
Rosyjski gazociągi dzielą Unię
Moskwa od dawna dąży do ominięcia Ukrainy i Białorusi (a co za tym idzie Polski) w przesyle gazu. Obejściu temu ma służyć budowa dwóch gazociągów - Nord Streamu przez Morze Bałtyckie i South Streamu przez Morze Czarne.
Dzięki ich budowie, która wskutek trudności finansowych Rosji oddala się, Kreml mógłby dostarczać gaz bezpośrednio na Zachód, a tym samym uzyskałby możliwość energetycznego szantażu wobec Warszawy, Kijowa i Mińska.
Oba gazociągi są też sprzeczne z założeniami Unii Europejskiej, która chce wybudować rurę Nabucco dostarczającą błękitne paliwo wprost z Azji Centralnej, z pominięciem Rosji. Mimo projektu UE kilka państw Wspólnoty, m.in. Włochy i Austria, prowadzi w jego sprawie dwuznaczną politykę, układając się z Rosją przy budowie South Streamu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN