Francuski minister spraw zagranicznych Jean-Marc Ayrault oświadczył w niedzielę, że Rosja i Iran będą odpowiedzialne za zbrodnie wojenne, jeśli w dalszym ciągu będą przedłużać wojnę w Syrii i nie wywrą presji na reżim w Damaszku, aby zaprzestał eskalacji.
Nazywając Rosję i Iran sprzymierzeńcami syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada, szef MSZ wezwał oba kraje do "dowiedzenia swej odpowiedzialności i porzucenia strategii prowadzącej do ślepego zaułku".
"Inaczej Rosja i Iran będą współwinne zbrodni wojennych popełnionych w Aleppo" - głosi pisemne oświadczenie ministra, który nawiązał do trwających bombardowań tego syryjskiego miasta. Jak dodał, reżim Asada "w sposób wyraźny dokonał wyboru militarnej eskalacji".
Codziennie giną dzieci
Sytuacja w Aleppo było tematem niedzielnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, zwołanego na wniosek USA, Wielkiej Brytanii i Francji. Ayrault podkreślił, że posiedzenie to "chwila prawdy" dla ONZ.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka szacuje w najnowszym bilansie, że w ciągu trzech dni bombardowań Aleppo zginęło co najmniej 115 osób, w tym 14 od niedzielnego poranka. Wśród ofiar jest co najmniej 19 dzieci.
Zbrodnia wojenna
Wcześniej brytyjski szef dyplomacji Boris Johnson sugerował, że Rosja mogła popełnić zbrodnię wojenną w Syrii, jeśli stoi ona za atakiem na konwój z pomocą humanitarną w pobliżu Aleppo. Zginęło ok. 20 osób, a część ładunku została zniszczona.
Jak poinformował we wtorek Biały Dom, Stany Zjednoczone są przekonane, że to Rosja jest odpowiedzialna za poniedziałkowy atak. Moskwa zaprzecza, przypisując atak rebeliantom lub amerykańskiemu dronowi.
Autor: dasz//gak / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru